Od Soreya CD Mikleo

czwartek, 7 sierpnia 2025

|
 Zawsze byłem bardziej tą ciepłolubną osobą. Nigdy tego nie ukrywałem, że najlepiej się czułem wylegując się na słoneczku. Oczywiście, bez przesady, bo jak jest za gorąco, to też nie jest dobrze, ale z dwojga złego wolę, kiedy jest gorąco, niż kiedy jest zimno. 
Teraz było raczej... chłodno. Cieszyłem się, że wziąłem ze sobą bluzę, którą mogłem się opatulić. Mogłem zostać w pokoju, owszem, ale nie chciałem go puszczać samego. Już się zbliżał wieczór, słońce zachodziło, było coraz ciemniej... kto wie, co mogłoby się wydarzyć? Miki był bardzo atrakcyjny, przyciągał spojrzenia u przedstawicieli płci pięknej, jak i tej trochę mniej pięknej. No chyba, że chodzi o Mikleo, to on jest najpiękniejszy z nich wszystkich. Wracając do moich myśli, ludzie faktycznie bywali nieprzewidywalni, zarówno i jedna płeć, i druga. I jak o siebie się nie martwiłem, bo kto mógłby mi coś chcieć zrobić, tak Miki jest w większym niebezpieczeństwie. O niego się najbardziej martwiłem. Kiedy mi znikał z pola widzenia, od razu czułem, jak niepewność pali mi żołądek. Dlatego nieważne, czy czuję się dobrze, czy niedobrze, muszę przy nim być. 
– Strasznie wilgotno jest, moje włosy już zaczynają się wywijać. No i komary lubią wychodzić, tak więc w lesie z nimi byłoby strasznie. Ale... ale tak, jest bardzo miło – uśmiechnąłem się do niego łagodnie, nie chcąc, by czuł się źle. Chociaż, jeżeli będzie się czuł źle, to mi o tym powie. To akurat duży plus, ta jego szczerość, i brak komplikacji. Nie udaje, to w nim uwielbiam, chociaż czasem się zapominam, że on nie potrafi w ogóle udawać; i w ten dobry, i w ten zły sposób. 
– Słyszę ten zachwyt w twoim głosie – pokręcił głową z niedowierzaniem. 
– Ale ja jestem zachwycony. I jest miło. Ale nie dlatego, że jest po burzy, a dlatego, że jestem tu z tobą – powiedziałem zgodnie z prawdą. Odkąd go odzyskałem, tylko to miało znaczenie. 
Nie wiem za bardzo, dlaczego, ale moje słowa wywołały u niego delikatny rumień, ten ładny, subtelny, ledwie widoczny, który był dla mnie, i tylko dla mnie. 
– Głupi jesteś – burknął, patrząc gdzieś przed siebie. 
– Jestem, zgadzam się. A ty mi każesz myśleć... To jest niewykonalne w moim przypadku – wyszczerzyłem się do niego. Zaraz też zauważyłem, że ktoś zaczął się mojemu Mikiemu przyglądać. Jakiś facet, wysoki, raczej przystojny, dobrze zbudowany. I wyglądał, jakby chciał podejść do mojego towarzysza. Chcąc dać mu subtelnie znać, że może sobie tylko o tym pomarzyć, chwyciłem pewniej chłodną dłoń mojego przyjaciela i przyciągnąłem go bliżej siebie, co go zaskoczyło. 
– Coś się stało? – zapytał, odwracając głowę w moją stronę. 
– Hmm? Nie, nic, po prostu lubię cię mieć blisko siebie – powiedziałem, uśmiechając się łagodnie do niego i uspokajająco. 

<Owieczko? c:>

Etykiety

Archiwum