Od Mikleo CD Soreya

niedziela, 3 sierpnia 2025

|
Pokręciłem z rozbawieniem głową. Oczywiście to nie była jego wina, przecież jego włosy żyły własnym życiem. A w sumie... może nawet dosłownie żyły, biorąc pod uwagę, jak bardzo je zaniedbywał. Gdyby tylko czesał je regularnie, wszystko byłoby znacznie prostsze. Ale nie. Po co dbać, skoro można zrzucić winę na nie? Przecież „nic nie da się z tym zrobić”, prawda?
- Oczywiście, ty nic na to nie poradzisz - Westchnąłem cicho, podnosząc się z łóżka. W głowie już układałem plan: dzisiaj skończy się era niesfornej grzywki.
Najpierw przygotowałem wszystko, co niezbędne: krzesło, nożyczki, grzebień. Nie zapomniałem też o spryskiwaczu z wodą, mokre włosy łatwiej się tnie, a chciałem, by wszystko wyszło jak najlepiej. W końcu chodziło o głowę mojego przyjaciela.
Gdy miałem już wszystko gotowe, odwróciłem się w jego stronę i ruchem ręki wskazałem krzesło.
- Zapraszam - Powiedziałem z lekkim uśmiechem.
Sorey bez słowa podszedł i usiadł, jakby od dawna wiedział, że ten moment nadejdzie. Usiadł spokojnie, cierpliwie czekając, co dalej zrobię.
Nie traciłem czasu. Tak jak obiecałem, podciąłem grzywkę, wyrównałem końcówki. Nie za krótko, nie za długo, dokładnie tak, jak powinny wyglądać. Tak, jak do niego pasowały. Gładko, naturalnie, lekko.
Gdy skończyłem, odsunąłem się krok do tyłu, przyglądając się efektowi.
- No i gotowe. Od razu wyglądasz jakoś... lepiej - Przyznałem z uśmiechem, zadowolony z tego, co udało mi się osiągnąć.
Mój przyjaciel wstał z krzesła, otrzepał ubranie z włosów i podszedł do lustra. Przez chwilę przyglądał się swojemu odbiciu z lekkim niezadowoleniem wypisanym na twarzy.
- A więc chcesz mi powiedzieć, że w dłuższych włosach wyglądałem gorzej? - Zapytał, unosząc jedną brew w wyrazie sceptycyzmu.
- Cóż... gdybyś o nie lepiej dbał, to z pewnością wyglądałyby lepiej - Odpowiedziałem, nie spuszczając z niego wzroku. - Ale mam wrażenie, że specjalnie się tym nie przejmujesz. - Zauważyłem to już na samym początku naszej podróży. Przez cały ten czas może raz, góra dwa razy użył grzebienia. Najczęściej poprawiał włosy ręką, jakby od niechcenia. A to zdecydowanie za mało, żeby były zdrowe i dobrze się układały. Długie włosy wymagają więcej troski, odżywki, szczotkowania, podcinanie końcówek, robienie czegokolwiek więcej niż tylko przeczesanie ich ręką. 
Jemu jednak najwyraźniej wystarczało to, że w ogóle je ma.
Westchnął cicho, wciąż patrząc w lustro, jakby rozważał moje słowa.
- Może masz rację - Mruknął w końcu. - Ale przyzwyczaiłem się. Po prostu nigdy nie miałem cierpliwości do takich rzeczy.
- Nie „może”, a na pewno. Teraz przynajmniej nie będziesz musiał aż tak się nimi przejmować - Powiedziałem, krzyżując ramiona. - Chociaż miło by było, gdybyś przeczesał je rano i wieczorem. Chociaż raz. I nie ręką, tylko grzebieniem - Dodałem z lekkim rozbawieniem.
Na jego twarzy od razu pojawiło się wyraźne niezadowolenie. Dodatkowa praca, to zdecydowanie nie było coś, co go cieszyło. No cóż, musiał się z tym pogodzić. Żeby dobrze wyglądać, czasem trzeba się poświęcić.
- Zastanowię się nad tym - Mruknął niechętnie, po czym spojrzał na mnie uważnie. - A co z twoimi włosami? Chcesz je zapuszczać?
Jego pytanie zaskoczyło mnie trochę, ale doceniłem zainteresowanie.
- Myślę, że na razie dam im spokój - Odpowiedziałem, zaczynając sprzątać po wykonanej przez siebie pracy. – Nie są dla mnie obciążeniem, a dłuższe włosy mogę związać do góry. W upalne dni to spore ułatwienie.
Skinął głową ze zrozumieniem, choć widziałem, że wciąż rozważał moje wcześniejsze słowa.

<Przyjacielu? C:> 

Etykiety

Archiwum