Od Mikleo CD Soreya

czwartek, 21 sierpnia 2025

|
Nie wiedziałem już, jak do niego dotrzeć. Naprawdę się starałem, mówiłem to, co czułem, to, co myślałem, a mimo to moje słowa jakby odbijały się od niewidzialnej ściany. Czasami mam wrażenie, że żadne z nich nie docierało do jego serca. I wtedy pytam sam siebie: jak mam z nim rozmawiać, jak mam do niego trafić, aby w końcu było dobrze? Ale wiem jedno, nie poddam się. Będę powtarzał mu bez końca, że jest dla mnie ważny. Bo naprawdę tak jest. Jego rasa, jego pochodzenie, to wszystko nie ma dla mnie najmniejszego znaczenia i nigdy znaczenia mieć nie będzie, tego może być pewien.
- Sorey, proszę cię… - Zacząłem, patrząc mu w oczy. - Powiedz mi, jakie to ma znaczenie, czy jesteś człowiekiem, aniołem, wilkołakiem, wampirem, a nawet demonem? To tylko rasa. Część tego, kim jesteśmy. Ale rasa nie definiuje nas w całości. To prawda, że wpływa na nasze życie, że zostawia ślady w naszej naturze… ale to od nas zależy, co z tym zrobimy. To ty decydujesz, czy pozwolisz, by ta ludzka część w tobie zaważyła na twoim losie. Ja wierzę, że możesz skupić się na swojej stronie anielskiej tej, która pozwala ci wznieść się wyżej, która daje ci siłę, by czynić dobro. Teraz, gdy wiesz, kim naprawdę jesteś, masz szansę pracować nad sobą. Możesz stać się lepszym aniołem… i lepszym człowiekiem. - Mówiłem spokojnie, patrząc głęboko w jego zielone oczy.
- Nikt nie musi wiedzieć, że w twoich żyłach płynie krew człowieka. Dla mnie to nie ma znaczenia. A co myślą inni? Nie obchodzi mnie to. Ważne jest tylko to, że ty jesteś dla mnie ważny. - Na chwilę zamilkłem, biorąc głęboki wdech, zbierając myśli aby mówić dalej.
- I choć sam do końca nie rozumiem, co czuję… wiem jedno, nie chcę, żebyś odszedł. Tylko przy tobie czuję się naprawdę sobą. Całe życie spełniałem oczekiwania dziadka, robiłem wszystko, czego ode mnie chciał, a w zamian nie dostawałem nic. Ty natomiast pokazałeś mi coś zupełnie innego. Nauczyłeś mnie, że życie nie polega tylko na podporządkowywaniu się cudzym zachciankom. Pokazałeś mi dobro, ciepło, radość, których wcześniej nigdy nie znałem. Dopiero przy tobie zrozumiałem, jak to jest naprawdę żyć.
Dlatego jestem ci wdzięczny. Dlatego chcę być przy tobie, tak długo, jak tylko mi na to pozwolisz. Chcę się od ciebie uczyć i wspierać cię we wszystkim, w czym będziesz potrzebował pomocy, nawet jeśli pewnego dnia zdecydujesz się wyruszyć na poszukiwanie swoich rodziców. - Powiedziałem to wszystko prosto z serca. Może moje słowa nie miały idealnego ładu i składu, ale były prawdziwe. Były moje. I to było najważniejsze.
Mój przyjaciel patrzył na mnie uważnie. Czy w jego oczach kryło się wzruszenie? A może to tylko moje złudzenie? Nie byłem tego pewien. Nie wiedziałem, co o tym wszystkim myśleć. Milczał, nie wypowiedział ani jednego słowa, a ja czułem, jakby każde jego spojrzenie wbijało się głębiej niż tysiące zdań.
Zastanawiałem się, czy to, co powiedziałem, naprawdę do niego dotarło. Czy wreszcie zacznie patrzeć na siebie tak, jak ja na niego patrzę? Bo jeśli nie… jeśli znowu zamknie się w swoim bólu i odrzuci każde moje słowo… to nie wiem, co jeszcze mógłbym zrobić. Nie wiem, jakich słów użyć, ani jak się zachować, by w końcu zrozumiał, że to właśnie dzięki niemu mogę być szczęśliwy. Że to on pozwolił mi posmakować czegoś, czego wcześniej nie znałem, życia bez krat, bez ciężaru, życia, które ma barwy i sens.

<Przyjacielu? C:> 

Etykiety

Archiwum