Od Mikleo CD Soreya

czwartek, 14 sierpnia 2025

|
Musiałem się chwilę zastanowić. Fiolka mojej krwi… Dziadek zawsze powtarzał, jak cenna jest ta krew, i co może oznaczać w nieodpowiednich rękach. Czy jednak naprawdę stanie się coś złego, jeśli oddam jej odrobinę? Chyba nie. A jeśli chodzi o mojego przyjaciela, dla niego byłem gotów się poświęcić.
- Myślę, że mogę pójść na taki układ - Powiedziałem w końcu, patrząc mężczyźnie prosto w oczy. - Ale od razu zaznaczam: fiolka ma być mała. Wiem, ile jest warta moja krew, i wiem, do czego może zostać wykorzystana.
Nie zwracałem uwagi na to, że Sorey, stojący obok, patrzył na mnie z niedowierzaniem i niepokojem.
- Miki, nie! - Zaprotestował od razu. - Nie będziesz poświęcać swojej krwi tylko po to, żeby zapłacić za odpowiedź!
Spodziewałem się tego. On nigdy by się na to nie zgodził. Ale ja nie zamierzałem odpuścić. Chciałem mu pomóc dowiedzieć się, kim jest, a jeśli ceną była odrobina krwi… cóż, u mnie niczego to nie zmieni. Mężczyzna niewiele mógłby z nią zrobić, co najwyżej zbadać ją, przeanalizować, przetestować w różnych warunkach. Wolałem nawet nie wiedzieć, po co mu ona naprawdę. Jeśli odpowiedź, której szukamy, miała mnie tyle kosztować, zgoda.
- Proszę cię, nie wtrącaj się - Zwróciłem się do Soreya, starając się brzmieć stanowczo. - Zgadzam się na ten układ. Ale krew oddam dopiero po tym, jak usłyszymy odpowiedź. - Musiałem to zaznaczyć. Wiedziałem, że mężczyzna mógł chcieć mnie wykorzystać. Byłem młody, ale nie naiwny. Potrafiłem dodać dwa do dwóch, zanim ktoś spróbuje mnie oszukać.
- Dobrze - Odparł tamten, a na jego twarzy pojawił się cień zadowolenia. - W takim razie zgoda. - Sięgnął do kieszeni płaszcza i wyjął niewielki, przezroczysty flakonik. Szkło połyskiwało w słabym świetle, a wewnątrz było jeszcze zupełnie puste. Wyciągnął je w naszą stronę, jakby już widział, jak czerwony płyn spływa po jego ściankach.
- Twój przyjaciel może teraz przygotować się na oddanie próbki - Powiedział powoli. - Wystarczy kilka kropel… - Dodał, gdy z jego dłoni zabierałem pustą jeszcze fiolkę.
Od razu podałem fiolkę mojemu przyjacielowi, obserwując jego twarz i czekając na reakcję. Skoro już ją dostaliśmy, nie było sensu zwlekać, trzeba działać. Musiał podać mu krew, jeśli chcieliśmy posunąć się dalej.
- Nie jestem pewien, czy to dobry pomysł… - Zaczął, a w jego głosie słychać było wahanie. - Nie chcę, żebyś poświęcał swoją krew dla mnie. Przecież ona jest… cenna. - Ostatnie słowo wypowiedział niemal szeptem, jakby obawiał się, że starszy mężczyzna je usłyszy.
- Nie przejmuj się moją krwią - Odparłem, lekko marszcząc brwi. - Chcę to zrobić dla ciebie. I proszę cię, nie gadaj już więcej, tylko daj tę krew. - Moje słowa zabrzmiały ostrzej, niż zamierzałem, ale zniecierpliwienie brało górę.
- To również może się przydać - Wtrącił starszy mężczyzna, sięgając po nóż do papieru. Podał mi go, jakby wręczał narzędzie do złożenia ofiary. - Twój przyjaciel może nim naciąć skórę. - Poczułem, jak atmosfera gęstnieje. Metaliczny połysk ostrza odbijał światło w sposób, który sprawiał, że wyglądało ono bardziej niepokojąco niż zwykły nóż.
- No już, na co czekasz? - Ponagliłem go, chcąc mieć to jak najszybciej za sobą.

<Przyjacielu? C;> 

Etykiety

Archiwum