Od Haru CD Daisuke

czwartek, 7 sierpnia 2025

|
 No i teraz musiałem się naprawdę zastanowić, czy właśnie poczułem urazę? Przecież nie chciałem od niego ani grosza. Tym bardziej nie za to, że mu pomagam. To przecież byłoby zupełnie nie fair. Nie robię tego dla zysku, nie pomagam dlatego, że oczekuję czegokolwiek w zamian. Okazuję mu dobroć, bo sam tej dobroci kiedyś potrzebowałem i nadal czasem potrzebuję. To nie jest handel wymienny.
Zmarszczyłem brwi i spojrzałem na niego z lekkim niedowierzaniem.
- Chyba zaczynam się zastanawiać, czy się na ciebie nie obrazić... - Mruknąłem, nie kryjąc sarkazmu, ale też i odrobiny zawodu.
Uniósł lekko brwi, wyraźnie zaskoczony.
- Obraził? Za co miałbyś się obrazić? - Zapytał szczerze zdziwiony. - Przecież tylko chciałem ci dać pieniądze. Na coś do jedzenia. Jako wyraz wdzięczności... za to, jak dobrze się mną opiekujesz. To taka... rekompensata za czas, który mi poświęcasz, za ten cały trud. - A więc naprawdę sądzi, że czegoś od niego oczekuję? Że moja pomoc ma cenę? Zabrzmiało to tak... niewłaściwie. Jakby nie potrafił pojąć, że można robić coś z czystej życzliwości.
Westchnąłem cicho i pokręciłem głową.
- Przykro mi, że myślisz w ten sposób - Odpowiedziałem spokojnie, choć w moim głosie pobrzmiewała nuta rozczarowania. - Ale ja niczego od ciebie nie chcę. Ani pieniędzy, ani przysług, ani żadnego "wynagrodzenia". Jeśli chodzi ci to po głowie, to porzuć ten pomysł. Zachowuję się jak każdy normalny, empatyczny człowiek. U ciebie może nie jest to codzienność, ale tam, skąd pochodzę, to zupełnie naturalne. - Odwróciłem się i ruszyłem do kuchni. Obiecałem mu herbatę, więc zamierzałem tej obietnicy dotrzymać, bez żadnych ukrytych intencji, bez warunków. Po prostu dlatego, że tak się robi.
Przygotowałem mu herbatę, tak jak obiecałem. W międzyczasie zacząłem sprzątać kuchnię, jak zawsze działałem wielozadaniowo, robiąc kilka rzeczy naraz. Zresztą, nie potrafiłbym inaczej. W głowie już układałem plan: co zrobić z resztą rosołu? Może jutro przerobię go na jakąś inną zupę? Pomidorową? Pomyślę o tym później. Teraz powinienem się skupić na tym, co naprawdę wymaga mojej uwagi.
- Proszę, oto twoja herbata - Powiedziałem, podając mu kubek z gorącym napojem. Ledwie się odwróciłem, a już poczułem na sobie to spojrzenie. Znałem je aż za dobrze i właśnie dlatego tak bardzo nie chciałem go widzieć.
- Dziękuję - Odparł, odbierając kubek z moich dłoni. Zamilkł na moment, jakby zbierał się w sobie. - Mimo wszystko uważam, że powinieneś pójść zjeść porządny, mięsny posiłek. Skoro tak bardzo przeszkadza ci przyjmowanie czegokolwiek, to może po prostu... pożyczę ci pieniądze na obiad? Tak, żebyś nie miał poczucia, że coś ci daję. Może to by ci bardziej odpowiadało? -
Westchnąłem w duchu, ledwo powstrzymując przewrócenie oczami. A więc znowu to samo. Nie potrafi odpuścić, nie potrafi przyjąć do wiadomości, że nie potrzebuję tej jego “pomocy”. Nie mówiłem przecież, że jestem głodny. Nie prosiłem o nic. Radzę sobie, zawsze sobie radziłem. Może to jego powinno bardziej niepokoić to, jak sam funkcjonuje, a nie to, czy ja jem mięso.
Zdecydowanie powinien zająć się sobą. Ja naprawdę nie potrzebuję pomocy, rosół zdecydowanie mi wystarczył. 
- Dziękuję, ale nie potrzebuję, skup się na herbacie i odpoczynku a resztą już się nie martw, ja zajmę się wszystkim - Zapewniłem, wracając do kuchni aby skończyć sprzątanie które wcześniej zacząłem. 

<Paniczu? C;>

Etykiety

Archiwum