Od Haru CD Daisuke

środa, 6 sierpnia 2025

|
 Pokręciłem lekko głową, z niedowierzaniem. On mówił to na serio? Najwidoczniej tak. Cóż... Nieważne, ile miałby ciała, czy też go nie miał, nie zjadłbym człowieka. My, wilkołaki, mamy swoje zasady. Surowe, ale potrzebne. I choć nie wszyscy ich przestrzegają, ja mimo tego, co kiedyś zrobiłem, nigdy bym ich nie złamał.
Czasem sam czuję niepokój. Zwłaszcza gdy wspomnienia wracają. To uczucie, które ściska gdzieś w środku, jakby coś dzikiego próbowało się wydostać. Ale nie. Nie zjadłbym człowieka. Bez względu na wszystko. Nie jestem potworem.
- Nieważne, jak smaczny byś nie był - Powiedziałem spokojnie, podnosząc się z łóżka. - Nie jadam ludzi. Mimo że jestem wilkołakiem, mamy swoje zasady. A pierwszą z nich jest to, że nie spożywa się ludzkiego mięsa. - Zamierzałem pójść po rosół. Nie było to danie mięsne, przynajmniej nie w sposób, który by mnie satysfakcjonował, ale nie miałem ochoty gotować czegoś bardziej skomplikowanego. I tak spędziłem w kuchni wystarczająco dużo czasu. Teraz wolałem być przy nim. Choć, patrząc na jego stan, nie zdziwiłbym się, gdyby zaraz znów zasnął.
- Mimo wszystko, uważam, że powinieneś zjeść coś mięsnego - Wychrypiał, podnosząc łyżkę z gorącym rosołem, który na szczęście mu smakował. Zresztą... czy istnieje ktoś, komu rosół nie smakuje? Nigdy takiej osoby nie spotkałem. Choć, kto wie, jacy ludzie po tym świecie chodzą.
- Nic mi nie będzie, jeśli raz czy dwa nie zjem mięsa - Odparłem, ruszając do kuchni. Zalałem miseczkę gorącym wywarem, który miał choć trochę zaspokoić głód kłębiący się gdzieś wewnątrz mnie.
Mój towarzysz westchnął ciężko. Z jego ust nie wydobyło się jednak ani jedno słowo. W milczeniu jadł swoją porcję rosołu, spokojnie, bez pośpiechu, choć co jakiś czas rzucał mi krótkie, uważne spojrzenia.
-No już, powiedz, co ci leży na wątrobie - Odezwałem się w końcu, nie mogąc dłużej znieść tej jego miny. Patrzył tak intensywnie, że miałem wrażenie, jakby spojrzeniem próbował mi wypalić dziurę w żołądku.
- Przecież ja nic nie mówię. Tylko patrzę. Nie mam nic na wątrobie. A przynajmniej... nie widzę swojej wątroby - Odparł cicho, z pełną powagą, co sprawiło, że parsknąłem śmiechem.
No tak. On chyba naprawdę nie znał tego powiedzenia.
- Nie bierz tego tak dosłownie - Powiedziałem z rozbawieniem. - Miałem na myśli: co cię trapi? Źle się czujesz? Potrzebujesz czegoś? A może nadal martwisz się o to, że jem rosół? Bo jeśli to to ostatnie, to naprawdę nie musisz się przejmować. Serio, nie zawsze muszę jeść mięso - Zapewniłem go spokojnie.
Byłem tego absolutnie pewien. W końcu nie codziennie jadłem mięso, nie zawsze było mnie na nie stać. Czasem łatwiej i taniej było zjeść coś warzywnego. Równie smacznego i zaspokajającego głód. Głód, który choć czasem dziki, nauczyłem się kontrolować.
Daisuke przez chwilę obserwował mnie w milczeniu, a potem znów cicho westchnął.
- Dziękuję. Bardzo dobry rosół - Powiedział spokojnie, omijając moje wcześniejsze pytanie. I może to nawet lepiej. Czasem nie warto roztrząsać rzeczy, na które druga osoba nie jest jeszcze gotowa.
- Bardzo mnie cieszy, że ci smakowało. Chciałbyś dokładkę? - Zapytałem z lekkim uśmiechem, gotów w każdej chwili odłożyć wszystko na bok i nalać mu kolejny talerz gorącego wywaru.
- Nie, już dziękuję - Odpowiedział, ziewając przeciągle i zakrywając dłonią usta. Samo jedzenie zdawało się go zmęczyć.
- Połóż się - Poleciłem cicho, delikatnie, ale stanowczo. - Musisz teraz dużo odpoczywać. To najważniejsze, jeśli chcesz szybko wrócić do sił. - Patrzyłem na niego z troską, mając nadzieję, że naprawdę się zregeneruje...

<Paniczu? C:>

Etykiety

Archiwum