Od Haru CD Daisuke

piątek, 1 sierpnia 2025

|
 A więc to w tym tkwił cały problem… Mój towarzysz po prostu nie chciał słuchać o sprawach związanych z narzeczoną i ślubem. Czułem to niemal instynktownie. Podejrzewałem też, że jego babcia nie omieszka mu później wypomnieć, jak bardzo nieodpowiedzialne jest to, że „chce tylko normalnie żyć”.
Tak, zdecydowanie czułem, że czeka go jeszcze niejeden wykład.
- Dobrze, w takim razie nie poinformuję opiekuna... - Powiedziałem spokojnie, ale stanowczo. - Pod warunkiem, że przez cały weekend przeleżysz w łóżku, będziesz brał leki i nie będziesz niczego kombinował. - Spojrzałem na niego z wyraźnym zmartwieniem, które odbijało się w moich złotych oczach.
- I tak nie mam siły, więc nie musisz się o to martwić - Wychrypiał cicho, kładąc dłoń na gardle i delikatnie je masując. W jego głosie pobrzmiewało wyczerpanie, jakby samo mówienie było już dla niego wysiłkiem.
Westchnąłem ciężko, słysząc jego zapewnienie. Miałem tylko nadzieję, że mówi poważnie. Jeśli nie, nie będę miał wyboru, będę musiał powiedzieć opiekunowi, co się z nim dzieje. Nie mogłem ryzykować jego zdrowiem.
- Dobrze… - Mruknąłem w końcu, zerkając jeszcze raz w jego stronę. - Idę w takim razie przygotować ci gorącą herbatę. Chyba też zabiorę się za gotowanie rosołu - Dodałem, bardziej do siebie niż do niego, choć mówiłem wystarczająco głośno, by i on to usłyszał. - Trochę to potrwa, ale chcemy, żebyś jeszcze dziś coś zjadł. - Odsunąłem się powoli, kierując do kuchni, ale kątem oka wciąż obserwowałem, czy nie spróbuje się podnieść albo zrobić czegoś głupiego. Odpoczynek, tylko to mogło mu teraz pomóc. No i trochę troski. A ja… ja zrobię wszystko, żeby mu jej nie zabrakło.
Zaopiekuję się nim najlepiej, jak tylko potrafię. Właśnie dlatego przygotowałem mu gorącą herbatę z miodem – coś prostego, a jednocześnie kojącego. W takich chwilach liczą się najdrobniejsze gesty.
- Proszę, to twoja herbata - Powiedziałem łagodnie, podając mu kubek i delikatnie wsuwając go w jego osłabione dłonie. - Pójdę teraz do kuchni przygotować składniki na rosół. Ty leż i odpoczywaj. Gdybyś czegoś potrzebował po prostu mnie zawołaj. - Upewniwszy się, że trzyma kubek pewnie, odwróciłem się i wyszedłem z pokoju, zostawiając go w ciszy...
W kuchni panował przyjemny półmrok, a powietrze było chłodniejsze niż w reszcie mieszkania. Zabrałem się do pracy, powoli, z namysłem, niemal z czułością. Obierałem marchewkę, seler, pietruszkę… Starannie dobierałem składniki, chcąc, by rosół miał jak najwięcej smaku i właściwości rozgrzewających. Miał pomóc mu dojść do siebie, nie tylko fizycznie, ale też psychicznie.
W tej chwili nie mogłem dla niego zrobić nic więcej, ale chciałem, żeby czuł, że nie jest sam. Czasem troska wyraża się najlepiej właśnie w drobnych czynnościach, w gorącej herbacie, zapachu wywaru i obecności, która trwa nawet wtedy, gdy nie padają żadne słowa.
Po wrzuceniu wszystkich warzyw do dużego garnka, zalałem je zimną wodą i ustawiłem na kuchence. Płomień ustawiłem na niski, by rosół mógł spokojnie dochodzić, nabierając smaku i aromatu. Potrwa to dobre dwie, trzy, a może nawet cztery godziny, zanim Daisuke będzie mógł go zjeść. Właśnie dlatego, upewniwszy się, że wszystko jest pod kontrolą, zostawiłem garnek na ogniu i opuściłem kuchnię.
Wróciłem do pokoju, zerkając w stronę łóżka.
- Widzę, że wypiłeś już herbatę - Zauważyłem z lekkim uśmiechem, podchodząc bliżej. - Chciałbyś, żebym zrobił ci jeszcze jedną? – zapytałem cicho, nachylając się nad nim.
Ułożyłem dłoń na jego czole. Wciąż było wyraźnie ciepłe. A to naprawdę szczerze mnie martwiło, nie wiedziałem czy zwykły rosół i gorąca herbata mu pomoże, jednak starałem się z całych sił aby być przy nim w tej trudnej dla niego sytuacji..

<Paniczu? C;>

Etykiety

Archiwum