Prychnąłem cicho na jego słowa, a kącik moich ust uniósł się leciutko do góry. Co jak co, ale lubiłem takie drobne przekomarzania, dogryzania. Zdecydowanie bardziej wolałem taką odpowiedź, niż potulne przytakiwanie mi. Było znacznie bardziej interesująco.
– Więc co, teraz to ja ci powinienem dziękować na kolanach? – zapytałem, unosząc jedną brew do góry.
– Czemu nie? To byłby interesujący widok – odpowiedział uszczypliwie, na co tylko pokręciłem głową.
– Zastanowię się jeszcze, czy twoja wspaniałomyślność zasługuje taki szczodry gest z mojej strony – mruknąłem, popijając gorący napój, który był dla mnie jak zbawienie. Podobnej temperatury powinna być moja woda do kąpieli, a nie jakaś taka lodowata. Jeszcze bym dostał zapalenia płuc, czy coś w ten deseń.
Haru już nic na to nie odpowiedział. Przyglądał mi się, jak piję już chyba dziesiąty kubek herbaty w tym dniu, chyba czekając, aż ją skończę, by móc go umyć. Jak będę pić w takim tempie, to pół nocy w toalecie spędzę, tyle płynów w siebie przyjmuję dzisiaj, ile chyba przez cały tydzień nie wypiłem.
– Widzisz, i już się możesz położyć. Sen, i odpoczynek dobrze ci zrobi – powiedział łagodnie, zabierając z moich rąk pusty kubek.
– I co, znów mam iść spać? – zapytałem, niepocieszony tym faktem.
– Tak. W zamian za to, że cię nie wydam opiekunowi, miałeś odpoczywać i się kurować. A sen to odpoczynek.
Nie podobała mi się ta karta, którą to teraz zastosował. Powiedziałem mu w ogóle, dlaczego nie chciałem, by to robił? Chyba tak. A przynajmniej tak mi się wydawało. Te moje wspomnienia chyba będą takie zamazane, i już takie pozostaną. Mam nadzieję, że nie powiedziałem nic głupiego. I nie powiem, kiedy znów złapie mnie gorączka.
– Przecież spałem już... – westchnąłem cicho, opadając na moje cudowne poduszki. Ależ one są mięciutkie, i wygodne, i przyciągające. Jak taki magnez do spania.
– Tak będą wyglądać twoje najbliższe dni, musisz się do tej myśli przyzwyczaić – dodał, gładząc mój policzek. Ależ to było przyjemne. Jak normalnie nie lubię czyjegoś dotyku, tak jego był naprawdę przyjemny. Ani nienachalny, ani nieprzyjemny, moje ciało samo do niego lgnęło, jakby go potrzebowało. Tylko, potrzebowało go, bo byłem chory i trochę zachowywałem się nie tak, jak ja, czy... Czy może coś takiego w nim samym jest wyjątkowego?
– Wiem, ale ileż można spać? To jest nużące. Dla ciebie i dla mnie. Powinienem... powinienem coś robić. Coś podziałać, by nie zasnąć. Muszę w końcu zacząć ci się odwdzięczać. Za dużo dla mnie robisz – powiedziałem, a może prędzej wymamrotałem, starając się za wszelką cenę utrzymać oczy otwarte, ale to było naprawdę ciężkie. Byłem najedzony, napity, dogrzany... idealne warunki do snu.
<Piesku? c:>