Spojrzałem na zegarek, dostrzegając godzinę. Było trochę późno. O tej godzinie raczej szło się spać, nie jeść. Chociaż przyznać muszę, byłem głodny. Nic dzisiaj nie jadałem, chyba. Nie licząc tego śniadania wczesnym rankiem, ale było tak dawno, że o nim zapomniałem. Poza tą późną godziną, nie chciałbym, by teraz szedł do kuchni i coś robił, poświęcając na to swój czas i energię. Nie pora na przygotowywanie posiłków.
- Jest późno, by teraz coś przygotowywać. Do jutra przeżyję – odpowiedziałem, nie odsuwając się od niego. Było mi tak dobrze. W końcu, i ciepło, i wygodnie... i teraz, kiedy mu zaproponowałem związek, nie ukrywał tego uczucia, które to też dawało mi przyjemność. Było ono zbyt piękne, żeby było ono skierowane na stałe do mnie. Pewnie... byłem dla niego po prostu dobry. Potraktowałem go inaczej niż reszta społeczeństwa, i to go tak do mnie przekonało. Jak znam siebie, nie zasługiwałem na to uczucie. I on pewnie też wkrótce się przekona. A później pozna jakąś wspaniałą, miłą dziewczynę, w niej ulokuje to zauroczenie, i będzie szczęśliwy. Aż zazdrościłem jego przyszłej dziewczynie. Tak czyste, wspaniałe, szczere, piękne... zdecydowanie się od niego uzależnię. Przynajmniej póki będzie je do mnie czuć. Ale nawet jeżeli przestanie, na długo je zapamiętam.
- Chodzenie spać głodnym nie jest zdrowe. Tosty francuskie może? - zaproponował, już wchodząc w ten stan nadmiernej opieki. Opieki, do której już zacząłem się przyzwyczajać, i która to nawet mi się zaczęła podobać.
- Wolałbym, byś się umył i położył się obok – odpowiedziałem, uśmiechając łagodnie. Tak, najbardziej chyba w tej chwili tego chciałem, zasnąć przy jego boku. Tak po prostu.
Haru odwrócił głowę w moim kierunku, a jego usta uniosły się w łagodnym uśmiechu. Następnie uniósł dłoń i położył ją na moim policzku, gładząc go delikatnie, z czułością. Niby nic takiego, ale było w tym coś... intymnego? Miałem wrażenie, że na tę krótką chwilę czas się zatrzymał.
Zaraz potem ją zabrał, i wstał z łóżka.
- Mimo wszystko przygotuję ci coś lekkiego i szybkiego. Chociażby kanapkę z serkiem. Jesteś świeżo po chorobie, powinieneś teraz zbierać siły – odpowiedział i zniknął w kuchni. Pokręciłem z niedowierzaniem głową, ale też jakoś tak sam z siebie uśmiechnąłem. To, co robił, było bardzo miłe z jego strony, chociaż też czasem miło by było, gdyby mnie posłuchał, nawet jeżeli byłoby to na moją niekorzyść... Chociaż, na to by nie pozwolił. To by do niego nie pasowało. - Proszę. Smacznego, ja idę się umyć – powiedział, nachylając się do mnie, by pocałować mnie w czoło.
Tak jak obiecał, dostałem prostą kanapkę, z serkiem twarogowym, szczypiorkiem i rzodkiewką. No tak, ja teraz jem, a on? On to powinien jeść nawet więcej, a przynajmniej tak mi się wydaje. Muszę się więcej dowiedzieć o jego rasie, by wiedzieć, jak mu pomagać, jak traktować, czego w nim pilnować. Skoro on się mną opiekuje, ja też powinienem. I to tak się porządnie nim zająć. Skoro jesteśmy w związku, tak oficjalnie i na poważnie, tak więc i ja się będę starać. To byłoby niesprawiedliwe, gdyby Haru tu tylko coś robił.
Kiedy zjadłem, zaniosłem talerzyk do zlewu, przemyłem go i ruszyłem do łazienki. Zapukałem, a kiedy usłyszałem pozytywną odpowiedź, wszedłem do środka. Haru właśnie zakładał na swoje biodra krótkie spodenki, eksponując jednocześnie swoją klatkę piersiową. Podczas pełni wyglądała lepiej, ale teraz też nie prezentował się najgorzej. Był jeszcze młody, jego ciało się cały czas rozwija.
- Koszulki to nie zapomniałeś? - zapytałem, podchodząc do umywalki, by umyć zęby.
- Koszulkę zostawiłem dla ciebie – odgryzł się, stając za mną. - Myślę, że by ci pasowała.
- Pasowała? Byłaby o dwa rozmiary za duża, jak nie więcej – zauważyłem, delikatnie marszcząc brwi.
- I dlatego uważam, że byłaby idealna, zwłaszcza do snu – nachylił się, by złapać swoją szczoteczkę.
- Hmm... skoro tak twierdzisz... to może bym ją wypróbował? - uśmiechnąłem się zawadiacko do jego odbicia w lustrze, nim zająłem się myciem zębów.
<Piesku? c:>