Nie rozumiałem, czemu nie chce już spędzać czasu w wodzie. Przecież był w niej tak krótko, chwilę raptem. W końcu, ja jestem tutaj, nigdzie się nie wybieram, będę go pilnować, więc na spokojnie się może cieszyć wodą. Czemu chce ze mną spędzać czas na brzegu? Przecież tu nie ma nic wartościowego. Jak dla mnie powinien sobie siedzieć w wodzie, no ale kto by mnie słuchał? Nie mogę go zmusić do powrotu do wody, a i moje zachęty nic nie działają. Muszę chyba w końcu zaakceptować fakt, że Miki woli być tu ze mną, chociaż nie wiem, po co. Woda mu zdecydowanie więcej daje niż taki ja.
– Skoro tak twierdzisz... ale ja bym jeszcze to porządnie na twoim miejscu przeanalizował. Pobyt w wodzie ma więcej plusów niż takie siedzenie tu ze mną – spróbowałem ostatni raz przekonać go do powrotu tak po prostu dla jego dobra. Jutro już nie będzie miał tyle wolnego czasu... Chociaż, jeżeli o mnie chodzi, to mógłby nie pracować. W końcu, to ja muszę jeść, wypoczywać na wygodnym i zażywać ciepłych kąpieli. To ja muszę na siebie pracować. Coś jednak czułem, że taka argumentacja by do niego nie dotarła. Jest zbyt kochany, by zostawić mnie w tym zarabianiu pieniędzy samemu.
– Może i, ale ma jedną poważną wadę. Nie ma tam ciebie – odpowiedział, kładąc się na trawie.
– Dziwny jesteś – przyznałem cicho, kładąc się obok niego. Skoro coś widział w tym niebie, to i ja bardzo bym chciał zobaczyć. Zresztą, to idealny pretekst do tego, by znaleźć się jeszcze bliżej, nie wyglądając przy tym zbyt podejrzanie.
– A w lustro ostatnio patrzyłeś? – odbił piłeczkę, odwracając na chwilę głowę w moją stronę
– Przez chwilę. Nie mogę tego robić za długo, bo by pękło – wyszczerzyłem się do niego, kładąc głowę tuż obok jego głowy.
– Jesteś niemożliwy – skomentował to, na co się uśmiechnąłem jeszcze szerzej.
– Ty dziwny, ja niemożliwy. Dobraliśmy się idealnie – odpowiedziałem, szukając jego dłoni, by ją poborowej delikatnie chwycić.
Przez dłuższą chwilę wpatrywaliśmy się w niebo. Między nami panowała bloga cisza, która sprawiała z że powoli moje powieki stawały się takie ciężkie. W końcu, miałem wszystko to, czego potrzebowałem; cisza, spoko, ciepło i Miki. No, może jeszcze mi tu brakowało jakiegoś kocyka czy cienkiego przykrycia, ale z jakiegoś powodu byłem tak zmęczony, że w zupełności wystarczało mi to, co miałem teraz. Najważniejsze, by Miki był ze mną, całą resztą nie miała dla mnie znaczenia. Byleby tylko mnie później obudził... nie chciałbym się w takim miejscu obudzić bez niego. Chyba bym zwariował ze zmartwienia i przerażenia, gdyby się tak wydarzyło.
<Owieczko? c:>