Nigdy nie wpadłbym na to, że Miki uczy się ode mnie. W końcu... on jest taki inny. Spokojny, opanowany, myślący, i wspaniały. Jak ja niby miałbym wpaść na to, że on ode mnie uczy się wszystkiego. Nie zasługiwał na to. Zasługiwał... no nie wiem, na coś dużo lepszego niż ja. Musi istnieć dla niego jakiś lepszy nauczyciel. Może, kiedy znajdziemy się na miejscu, upodoba sobie kogoś lepszego. Oby właśnie tak było, ze mną daleko nie zajdzie. Ja tylko go ściągam w dół, niezależnie od tego, co sobie myśli.
Przyglądałem się mu w ciszy, jak wchodzi do rzeki, w pełnym ubraniu, ci mnie nie zdziwiło. W końcu, dla niego szukałem takiego miejsca nad wodą. Dziadek tak strasznie zabraniał mu korzystania z takich miejsc przez tak strasznie długi czas... Niech więc teraz sobie spokojnie nadrabia. Zasługuje na to.
– Może chcesz wejść ze mną? – zaproponował, zerkając na mnie przez ramię.
– Nie, dzisiaj jest dosyć chłodno. Ale ty korzystaj i się ciesz – odpowiedziałem, siląc się na łagodny uśmiech. Moje myśli krążyły zupełnie gdzie indziej. Musiałem jakoś wymyślić, jak pomóc Mikleo, pokonanie znajdziemy mu lepszego przykładu. Wszystko wskazuje na to, że muszę zmienić patrzenie na siebie... ale nie potrafiłem. Moja samoocena miała dobre podłoże, więc miała ona sens. A ta jego? Patrzył na siebie źle, bo ja patrzę źle na siebie, a przecież nie powinien. Jest wspaniały, a ja nie. Dlatego jego samoocena piękna być znacznie wyższa, a moja z kolei już nie.
Mikleo kiwnął głową i bez wahania zamoczył się cały w wodzie, znikając pod jej taflą. Nie przejąłem się tym. Niech sobie będzie pod tą wodą. Tam, mu nic nie grozi. Ale i tak pozostałem czujny na wypadek, gdyby ktoś się tu kręcił.
Nie kontynuowaliśmy rozmowy. Między nami panowała cisza, ale nie była ona zła, a przynajmniej tak mi się wydawało. Nie chciałem poruszać tego tematu jakoś bardzo, bo doskonale wiedziałem, co Miki mi odpowie. A Miki nie naciskał na rozmowę, tylko pluskał się w wodzie, może odrobinkę przy tym wyglądając jak rusałka. Gdyby tylko miał długie włosy, to dopiero można by go z taką pomylić.
Po nieco dłuższej chwili opuścił wodę, a ja nie mogłem od niego oderwać wzroku. Ubranie było przyklejone do jego ciała zaznaczając jego smukłość i delikatną talię, a przez to, że wszystko było przecież zakryte, moja wyobraźnia mimowolnie zaczęła pracować.
A nie powinna. Nie powinienem myśleć o nim w ten sposób.
Speszony odwróciłem wzrok, starając się skupić na czymś innym. Na chociażby znalezieniu kogoś, kto może mi pomóc. Tak, to było bardzo ważne. Może powinniśmy szukać kogoś starszego, albo kogoś, kto zajmuje się wiedzą tajemną, albo...
– Brakowało mi tego – jego cichy głos i obecność przy moim boku trochę mnie rozbudziły. Skoro był suchy, mogłem już na niego patrzeć.
– To może jeszcze sobie pokorzystaj? Dzisiaj mamy na to czas – zasugerowałem, nie mając problemu z tym, by sobie dłużej posiedzieć samemu na brzegu.
<Owieczko? c:>