Czy ja miałem jakiś ambitny plan na siebie? No sam nie wiem. Chcę, być z Mikim, nie chcę, by gdziekolwiek odchodził. Też fajnie byłoby, jakbym dowiedział się, kim jestem, ale to taki cel poboczny. Najważniejsze, by być przy Mikim, i stanąć pomiędzy jednym światem, a drugim. Równowaga to coś, co wydaje się być najrozsądniejszym wyborem, przynajmniej dla mnie, nie wiem, jak Miki. Chociaż, gdyby Miki uważał inaczej, nie byłoby go tu ze mną. Przynajmniej taką miałem nadzieję, nie chcę, by przymuszał się do czegoś tylko ze względu na mnie.
- Ja tam tylko chcę być z tobą . To jest mój cel – wyznałem, powoli jedząc jagódkę za jagódką mimo że bardzo chciałem ochotę zjeść wszystko w sekundę, tak byłem głodny. Musiałem jednak się hamować, w nie mam tego za dużo, a jutro z rana pewnie nic nie będę jadł. I jak ja jutro dotrę do celu? Teraz już trochę tak szybciej się męczyłem niż zazwyczaj, ale się bardzo starałem to ukryć. Nie dość, że nie chciałem wyjść na słabego, to i też nie chciałem martwić Mikleo.
- To brzmi prawie jak wyznanie miłosne – odpowiedział rozbawiony, a ja od razu poczułem, jak moje policzki płoną. Mój panie, to faktycznie tak brzmiało.
- To... ja wcale nie... znaczy się... - zacząłem się jąkać, czując, jak nie tylko moje poliki się stają czerwone, ale i uszy. Nie o to mi chodziło, po prostu mi na nim zależy, jak na przyjacielu, bo przecież jest moim przyjacielem, i będzie tylko moim przyjacielem, już na zawsze, bo jego przecież takie sprawy nie interesują.
- No już, wyluzuj, żartowałem sobie – powiedział pogodnie, ale ja tak czy siak byłem mocno speszony. On jest okropny. Pewnie czerpie z mojego cierpienia przyjemność, okrutnik jeden. Do tej pory nic mu takiego nie przeszkadzało, ja przecież nie ukrywałem tego, czego pragnę, i żadnych wyrzutów mi nie sprawiał. - Przygotować ci zioła? Tylko to mogę w tej chwili zaproponować – dodał, zachowując się tak, jak gdyby nigdy nic. A ja? Skuliłem się na swoim miejscu na kocyku postanawiając od tej pory być mniej ekspresyjny. Nie chcę, by sobie jakoś dziwnie o mnie zaczął myśleć, i nie chcę popsuć tego, co jest pomiędzy nami. To musi mi wystarczyć. I mi wystarcza, tak. Nic więcej od niego nie oczekuję, tylko i wyłącznie przyjaźń.
Pokręciłem głową, chcąc na razie się tylko zapaść pod ziemię. Czemu ten wstyd mi nie przechodził? Normalnie nie mam problemu ze wstydem, potrafię żartować z siebie, z takich sytuacji, a teraz? Co się dzieje ze mną? Mikleo zwrócił mi na to uwagę, i co? I nie potrafię się ogarnąć. Dlaczego, kiedy on tak zażartował, nie potrafię się uspokoić?
Mikleo mnie nie posłuchał. Wziął garnuszek, nalał przefiltrowaną wodę i zaczął ją gotować, a obok, do dwóch kubeczków, dał jakieś liście, i kwiatki i inne takie dziwne rzeczy, o których to nawet nie pomyślałbym, że można je wypić. Dla mnie one ładnie wyglądały, i były, i to wszystko. A on z tego herbatę robi. Jest niezwykły. Ja na pewno bym na to nie wpadł.
<Owieczko? c:>