Od Mikleo CD Soreya

środa, 16 lipca 2025

|
Na jego szczęście pomyślałem o wszystkim, dlatego poprosiłem o jedno duże łóżko. Choć gospodarz spojrzał na mnie dziwnie, nie przejąłem się tym ani trochę. Może myśli, że jesteśmy parą – nie miało to dla mnie większego znaczenia. Liczyło się tylko to, żeby łóżko było jedno i wystarczająco szerokie, tak jak sobie zażyczyłem. Wiedziałem, że po tak długiej podróży i wysiłku potrzebujemy przede wszystkim odpoczynku.
- Spokojnie - Odezwałem się cicho. - Poprosiłem o jedno wspólne, podwójne łóżko, żebyś ty i ja mieli dość miejsca, by porządnie się wyspać - Wyjaśniłem, powoli wstając od stołu. Widziałem, jak jego zmęczone spojrzenie przesuwa się za mną.
- Mój mądry Miki… zawsze o wszystkim pomyśli. Jak dobrze, że cię mam - Westchnął z ulgą, opierając się na jednej dłoni. W jego głosie było coś rozczulającego - Brzmiał jak ktoś, komu z trudem przychodzi utrzymać świadomość, a jednocześnie nie chciał dać za wygraną.
Nie odpowiedziałem na jego słowa, choć w środku zrobiło mi się ciepło. Zamiast tego skierowałem się do lady, żeby zamówić posiłek. Chciałem, by kucharz przygotował coś pożywnego jak najszybciej. Przeczuwałem, że on już dłużej nie da rady czekać i miałem rację. Gdy wróciłem do stołu, ledwie trzymał powieki uniesione, jakby walczył z ciężarem, który go przygniatał.
Zatrzymałem się przy nim na moment i pochyliłem lekko, żeby złapać jego spojrzenie.
- Hej, nie śpij. Musisz coś zjeść - Powiedziałem łagodnie, ale stanowczo. Moim zadaniem było teraz podtrzymać rozmowę, żeby nie odpłynął w sen. Nie było to dla mnie proste, rozmowy nigdy nie były moją mocną stroną. Ale starałem się. Tylko dla niego.
Kiedy gospodarz wreszcie przyniósł talerz gorącego jedzenia i postawił go przed nim, poczułem ulgę.
- Smacznego - Mruknąłem, podsuwając mu posiłek niemal pod sam nos, żeby nie musiał się schylać.
- A ty? Co z tobą? - Zapytał cicho, unosząc wzrok znad talerza. Mimo zmęczenia obserwował mnie uważnie, jakby chciał się upewnić, że sam o siebie zadbałem.
- Co masz na myśli? - Zapytałem spokojnie, choć wiedziałem doskonale, o co mu chodziło. .
- Gdzie twój posiłek? - Dopytywał, zaczynając powoli jeść, jakby dopiero teraz dotarło do niego, jak bardzo był głodny.
- Nie chciałem nic jeść. Dziś sobie odpuszczę - Odpowiedziałem cicho, wzruszając ramionami. - Poczekam, aż skończysz, a potem po prostu pójdziemy spać.
Przez moment patrzył na mnie bez słowa, jakby chciał coś powiedzieć, ale wiedział, że nie mam ochoty na dyskusję. Skinął tylko głową i zajął się posiłkiem, jakby przyjmując to za coś nieuniknionego...
Po kolacji, jak przewidywałem, ledwie dotarł do pokoju. Myślałem, że od razu padnie na łóżko, ale jednak zebrał resztki sił, poszedł się umyć i wrócił czysty, pachnący mydłem i świeżością, choć wyglądał na jeszcze bardziej wyczerpanego. Nawet nie próbował mówić. Po prostu położył się na łóżku, układając się ostrożnie, jakby każdy ruch wymagał od niego ogromnego wysiłku.
Ku mojemu zaskoczeniu jednak nie zasnął od razu. Leżał z półprzymkniętymi oczami, ale wciąż czekał, aż wrócę z chłodnej kąpieli. Kiedy wszedłem do pokoju, uchylił powieki i patrzył na mnie z takim wyrazem twarzy, że przez chwilę poczułem, jak coś mięknie mi w środku.
Bez słowa podszedłem bliżej i położyłem się obok niego. Od razu wtulił się w moje ramiona, jakby to było dla niego jedyne bezpieczne miejsce na świecie. Objąłem go delikatnie, pozwalając, by wreszcie rozluźnił się i odpłynął w sen. Wiedziałem, że tego właśnie potrzebował najbardziej, bliskości, poczucia, że nie jest sam.

<Przyjacielu? C:> 

Etykiety

Archiwum