Od Daisuke CD Haru

czwartek, 17 lipca 2025

|
 A więc to o by tłumaczyło te wszystkie skłębione emocje, nabuzowane tak, że mógłbym je śmiało porównać do elektrycznej, splątanej kulki. Jestem ciekaw, jakby to wyglądało, gdybym te emocje rozpłatał. O ile w ogóle udałoby mi się je rozplątać. Interesujące, nigdy wcześniej czegoś takiego nie czułem. 
– Więc idziesz dać upust swej energii? – spytałem spokojnie, unosząc jedną brew. Nie chciałem, by sobie szedł. Co ja bym bez niego robił? Znaczy, mam pewnie mnóstwo ważnych spraw i w ogóle, ale zdecydowanie lepiej bawiłem się, poświęcając swoją uwagę jego osobie. Poza tym, gdyby tak poszedł, zabrałby ze sobą te elektryczne emocje, a tak pod opuszkami palców były one bardzo przyjemne. – Jakieś konkretne plany? – dopytałem, na razie zupełnie niewinnie. 
– No cóż... Na pewno pójdę do lasu. A tam, tam się zobaczy – wzruszył ramionami.
– Mało kreatywnie, spodziewałem się po tobie czegoś bardziej innowatorskiego. Gdybyś tu ze mną został, mógłbym ci trochę pomóc – dodałem, a kąciki moich ust uniosły się w subtelnym uśmiechu. Haru przyglądał mi się przez chwilę z uwagą, marszcząc brwi. Starał się mnie wyczuć, czy mówiłem poważnie, a ja, chociaż jeszcze sam w to nie wierzę, byłem poważny. Coś mnie w nim przyciągało i pociągało. – Oczywiście mam na myśli użycie moich mocy. A że wymagają u mnie one kontaktu fizycznego... – nie dokończyłem, dając pole do popisu jego wyobraźni. 
– Chyba nie do końca wiesz, na co się piszesz – odpowiedział niepewnie, lustrując mnie wzrokiem. 
– I nie mogę się doczekać, aż się przekonam – odpowiedziałem, niby od niechcenia muskając swoją dłonią jego dłoń.
 Krótka chwila wystarczyła mi, by w tych wszystkich emocjach znaleźć jego podniecenie i delikatnie je wyróżnić wśród całego tego bałaganu. Mimika Haru od razu się zmieniła, a w jego ślepiach dostrzegłem te charakterystyczne, uwielbiane przeze mnie iskierki, które dodały mu zupełnie nowego wyglądu. Sprawiał wrażenie drapieżnika, który szukał swojej ofiary. A może już ją znalazł...? Odsunąłem swoją dłoń. Póki opiekun z prowiantem nie przyjdzie, do niczego nie może dojść. Biorąc pod uwagę godzinę, niedługo będziemy mieć to za sobą. Miałem nadzieję, że do tego czasu porządnie przemyśli moją propozycję. Byle komu jej nie oferuję. 
– Nigdy nie uprawiałeś seksu z wilkołakiem podczas pełni, co? – zapytał, jakby chciał przed czymś strasznym mnie ostrzec. 
– Oczywiście, że nie. Czego się tak bardzo boisz? Że mnie skaleczysz? Nie jestem z cukru, mój drogi. Wykuruję się. Zresztą, trochę bólu mi nigdy nie przeszkadza – uspokoiłem go, nie rozumiejąc jego obaw. Skąd w ogóle w nim te wątpliwości? Sam mu proponuję, a ten musi jeszcze dwadzieścia razy się upewnić, że tak jest. Trochę to irytujące. Chociaż raz przyjąłby to, co się mu daje. 

<Piesku? c:>

Etykiety

Archiwum