Wchodząc do kuchni, od razu poczułem nieprzyjemny zapach, który uderzył mnie prosto w nozdrza. Ewidentnie gotować tu nie potrafią. Cudownie. A więc będę musiał zająć się większością rzeczy sam, chyba że wrzucą mnie na zmywak, co wcale nie byłoby najgorszym pomysłem. Najważniejsze, żebyśmy mogli zapłacić za nasz pobyt i zjeść coś ciepłego. Chociaż ty teraz tak sobie myślę o tym rozchodzącym się do koła zapachu jakoś tracę ochotę na jedzenie.
Ku mojemu zaskoczeniu od razu rzucili mnie na kuchenkę, stawiając przede mną stos produktów i przepis, którym miałem się kierować, żeby przygotować potrawy dla gości. Świetnie. Ten pomysł w ogóle mi się nie podobał, zdecydowanie wolałbym robić coś mniej odpowiedzialnego. No ale cóż, skoro mój przyjaciel już mnie w to wkopał, nie miałem innego wyjścia, jak tylko się zgodzić.
Spokojnie i bardzo dokładnie wykonywałem wszystkie polecenia, starając się nie popełnić żadnego błędu. W końcu musiałem zarobić na jedzenie i trochę odpoczynku. Czego się nie robi dla spokojnej nocy i porządnego posiłku?
Po kilku godzinach pracy byłem już zmęczony, ale jednocześnie czułem satysfakcję, gościom najwyraźniej smakowało. Dzięki temu, że miałem pod ręką wszystkie potrzebne produkty, przygotowywanie potraw zgodnie z przepisami szło mi całkiem sprawnie.
- Całkiem dobrze ci idzie gotowanie. Może chciałbyś zostać tu na dłużej? Dobrze byś zarobił - Odezwał się do mnie starszy, nieco zaniedbany mężczyzna, ten sam, który dał mi tę pracę.
- Dziękuję, ale raczej nie będzie to możliwe. Jutro musimy wyruszyć w dalszą drogę, więc nie mógłbym zostać kolejnego dnia - Wyjaśniłem spokojnie, opuszczając kuchnię.
Od razu dostrzegłem mojego przyjaciela, który rozmawiał z chłopakiem pomagającym mu nosić mąkę. Czy mi się wydawało, czy Sorey trochę się do niego ślinił? Nie no, błagam, wszystko, tylko nie jednodniowa miłość. Miałem nadzieję, że to tylko zwykła rozmowa, żeby zabić czas.
- O, Miki, poznaj Dantego - Przedstawił mi chłopaka, który wcale mnie nie interesował. Niech ma na imię jakkolwiek chce, ja w tej chwili chciałem tylko zjeść coś ciepłego i położyć się w wygodnym łóżku.
- Witaj, Miki. Miło cię poznać - Powiedział Dante z uśmiechem, wyciągając do mnie dłoń na powitanie.
Zmrużyłem oczy i nawet nie miałem zamiaru jej podać. Przewróciłem tylko oczami, jasno pokazując, że nie mam nastroju na grzeczności.
- Kiedy skończysz rozmawiać ze swoim nowym kolegą, proponuję coś zjeść i iść spać - Rzuciłem do przyjaciela, ignorując obecność Dantego.
- Ach, no tak... Wybacz, Dante. Załatwię to, co mam załatwić, i na pewno jeszcze do ciebie wrócę - Odparł Sorey, po czym ruszył za mną w stronę stołu, zabierając po drodze małe, zniszczone menu z wypisanymi posiłkami.
Gdy tylko usiedliśmy przy lekko już nadgryzionym zębem czasu stole, usłyszałem jego pełen wyrzutu głos:
- Mogłeś nie być taki oschły. On ci przecież nic nie zrobił.
- Mogłem nie być, ale chciałem. Poza tym to tylko jednodniowa znajomość. Jutro i tak ruszamy w dalszą podróż - Odpowiedziałem, wzruszając ramionami i otwierając menu.
W tej chwili nic nie interesowało mnie mniej niż uprzejmości i nowe znajomości. Liczyło się tylko to, żeby jak najszybciej zjeść i odpocząć.
<Przyjacielu? C:>