Jak do tego mogło dojść? Byliśmy przecież jedynie współlokatorami, nawet go za dobrze nie znam. Pomogłem mu dlatego, że on pomógł mi, to zwykła wymiana przysług. Zamknąłem się w łazience, by doprowadzić się do porządku, trochę ostudzić, no i ubrać, on już mnie wystarczająco dużo bez tych ubrań widział. Podczas mycia buzi starałem sobie przypomnieć, co takiego się wczoraj stało. To on mnie zachęcił do seksu? Ja jego? Drugiej możliwości nie wykluczałem, aktywny seksualnie byłem od może raptem roku, i ostatni mój raz był raptem dwa tygodnie temu, więc mogłem mieć ochotę. Ale im dłużej myślałem, tym bardziej dochodziło do mnie, że to było z inicjatywy naszej dwójki. Nie wiem, co było gorsze, gdyby tylko jeden z nas tego chciał, czy właśnie że oboje pragnęliśmy siebie nawzajem. Jak to się odbije na moim umyśle, w nocy? Skoro już raz wylądowałem w jego łóżku, by się przytulić, to co ja mogę robić później podczas lunatykowania? Nigdy nie spałem przy osobie, z którą uprawiałem seks. Nie wiem, co ja teraz sobie wymyślę.
Zmartwiony tym, co się może wydarzyć w przyszłości, wyszedłem z łazienki, już oczywiście ubrany. Od razu w moje nozdrza uderzył zapach seksu, zaduchu i alkoholu. Marszcząc nos podszedłem od razu do okna, otwierając je na oścież pomimo słabej pogody. Niech się wywietrzy, porządnie wywietrzy, to nam się przyda. Jako, że ja byłem na nogach, od razu się zabrałem za wkładanie brudnych naczyń do zlewu, kłuł mnie w oczy ten bałagan na stole.
Kiedy wszystko to ogarnąłem, wlałem wodę sobie, a po szybkim zerknięciu na Haru – także jemu. Swoją drogą, czemu on śpi na moim łóżku? I jeszcze w ogóle się z niego nie ruszył?
– Tobie to nie za wygodnie? – burknąłem cicho, stawiając mu szklankę wody na stoliku, i samemu zająłem miejsce na małej połówce, opatulając się kołdrą. Zimno. Bardzo zimno. Ale okno jeszcze musi być otwarte.
– Nie. Ale nie chce mi się wstawać – dodał, zerkając na mnie kątem oka. – Wszystko w porządku?
– Nie. To się nigdy nie powinno wydarzyć – mruknąłem, trzęsąc się pod kołdrą.
– To... To nie był twój pierwszy raz, prawda? – zapytał, na co prychnąłem cicho. Chciałby. Chociaż, jak bym się tak trochę miał zastanowić, to nie było to takie złe, gdyby to miał być mój pierwszy raz. Nasz stosunek był całkiem... w porządku, jak na uprawianie seksu pod wpływem alkoholu. No i w porównaniu z moim faktycznym pierwszym razem.
– Nie, oczywiście, że nie. Ubrałbyś się – dodałem, patrząc na niego krytycznym wzrokiem.
– Wczoraj ci to nie przeszkadzało – rzucił, sięgając po swoje spodnie.
– Wczoraj byłem pijany – odgryzłem się, owijając się mocniej kołdrą. – Lepiej... lepiej do tego nigdy nie wracajmy – dodałem cicho. Może jak to jakoś zapomnę, nie będę robił dziwnych rzeczy w nocy, chociaż się już tym strasznie denerwowałem, a przecież dopiero nastał ranek, do nocy jeszcze mnóstwo czasu.
<Piesku? c;>