Od Mikleo CD Soreya

czwartek, 24 lipca 2025

|
I znów to słyszę. Te same słowa, wypowiedziane niemal automatycznie, jakby z troski, a może z przyzwyczajenia. Mówi: „Jeśli chcesz, możesz iść” ale przecież dobrze wiem, że wcale tego nie chce. W jego głosie czuję coś zupełnie innego. Niewypowiedziane pragnienie, bym został. Delikatną tęsknotę ukrytą pod warstwą uprzejmości. On sam chyba do końca nie rozumie, dlaczego to mówi, może wydaje mu się, że robi to dla mnie. Że zostawiając mi przestrzeń, okazuje mi przyjaźń.
Dziś jednak tej przestrzeni nie potrzebuję. Dziś wszystko we mnie mówi, że chcę tu zostać. Z nim. Na szczęście i jego, i moje, nie mam ochoty nigdzie wychodzić. Mógłbym spędzić z nim cały dzień w tym pokoju. I tak przecież już mu obiecałem, że dzisiaj będzie tylko nasz dzień. Leniwy dzień. Bez presji, bez zegarka, bez planu.
Siedzimy tu na starym parapecie patrząc w okno, zamknięci w tym naszym małym świecie, gdzie czas płynie wolniej. Światło przesącza się przez firanki, miękko padając na jego twarz. Słychać tylko cichy szum ulicy w tle, może gdzieś w oddali śmiech dzieci. A tu, w środku cisza. Taka, którą się po prostu czuję. 
Cisza, która koi, a nie przytłacza.
Jutro wszystko się zmieni. Będziemy musieli wrócić do pracy, zająć się codziennością, zarabianiem pieniędzy, planowaniem kolejnych kroków. Zaczniemy liczyć każdy dzień, każdą wydaną monetę, by jak najszybciej wyruszyć w drogę. Za dwa, może trzy dni tak zakładamy. Choć życie rzadko trzyma się planu.
Nie możemy aż tak zwlekać. 
Każdy dzień spędzony tutaj to dzień opóźniający naszą podróż. Przed nami jeszcze długa droga którą musimy pokonać, aby dostać się do celu.
Wiemy, że nie będzie łatwo. Ale wiemy też, że musimy iść dalej. Bo ta podróż to nie tylko zmiana miejsca, to sposób na odnalezienie siebie nawzajem jeszcze raz. W nowym kontekście, w innych okolicznościach, może nawet na nowo.
Ale dziś... dziś jeszcze nie. Dziś możemy sobie pozwolić na chwilę w spokoju tylko we dwoje. 
- Sorey... obaj doskonale wiemy, że wcale tego nie chcesz. Twoje emocje cię zdradzają, widzę w nich niechęć, gdy tylko wspomnę o wyjściu. I choć dla kogoś z zewnątrz mogłoby się to wydać dziwne, dla mnie to całkowicie zrozumiałe... i akceptowalne. Po prostu wolisz, żebym był przy tobie. I będę. Obiecuję.
Jeśli mam wyjść wyjdę, ale tylko z tobą. A jeśli mam zostać, to również zostanę. Z tobą. Bo chociaż nie do końca potrafię nazwać emocje, które teraz w tobie się kłębią, widzę je. I wiem, że tak będzie najlepiej. Dla ciebie. A może i dla mnie. Bo wtedy, tylko wtedy, widzę w twoich oczach ten spokój. Ulotne, ciche szczęście. A kiedy ty jesteś szczęśliwy... ja też, z jakiegoś powodu, czuję się lepiej. Czuję się… po prostu dobrze. - Wytłumaczyłem, starając się po raz kolejny uśmiechnąć do niego ciepło. Tak, żeby wiedział, że naprawdę jestem tutaj. I że nigdzie się nie wybieram.
Mój przyjaciel znów delikatnie się zarumienił. Tylko trochę, jakby moje słowa z jakiegoś powodu zawstydziły go bardziej, niżbym się tego spodziewał. Nie wiem, co takiego powiedziałem, co dotknęło go w ten sposób. Może było to zbyt bezpośrednie. Może zbyt szczere.
Nie jestem pewien, czy zrobiłem dobrze. Nie wiem, czy powinienem był wypowiedzieć to wszystko na głos. Ale wiem jedno, powiedziałem prawdę.
Naprawdę chcę z nim spędzić ten dzień. Tę chwilę. Tę ciszę. Chcę być przy nim, nie dlatego, że wypada, ale dlatego, że w jego obecności świat staje się mniej chaotyczny. Bardziej mój. Bardziej nasz.

<Przyjacielu? C:> 

Etykiety

Archiwum