Przyjrzałem mu się z niemałym zainteresowaniem, starając się zrozumieć jego, i emocje, które to w nim kipią, głęboko, jakby pod jakąś warstwą ochronną. Nigdy wcześniej tego czegoś nie czułem, czy u siebie, czy u innych. Wszystko, co nieznane, zwraca moją uwagę, zwłaszcza emocje. Każda z nich jest fascynująca, inaczej ją czuję pod palcem. Te pozytywne są oczywiście przyjemniejsze, negatywne potrafią być dla mnie bolesne, ale im więcej poznawałem, tym lepiej byłem przygotowany na przyszłość. A to, co kłębiło się pod jego emocjami zdecydowanie było przyjemne. Może udałoby mi się to wyciągnąć na wierzch? Zacząłby tej emocji ulegać, a ja, może na podstawie jego zachowania, będę mógł stwierdzić, co to jest. Tylko musiałbym to robić powoli, by nie skrzywdzić jego psychiki.
– Więc? Na co czekasz? – zapytałem, zerkając na niego kątem oka.
– No, chcę cię ogrzać. Źle się czuję, kiedy widzę cię takiego zmarzniętego – odpowiedział, uśmiechając się przepraszająco.
– Mam kawę. I też ile ci zajmie ugotowanie jajka? Kilka minut? Zaraz do mnie wrócisz i ogrzejesz, jak tak bardzo źle się będziesz z tym faktem czuć – powiedziałem, patrząc na niego już bardziej bezpośrednio, by wywrzeć jakoś na nim presję. Zauważyłem, że on bardzo mało je. Zawsze to ja wychodziłem z inicjatywą posiłku... no, prawie zawsze. Tak to nie powinno wyglądać. Powinien jeść, by móc się prawidłowo rozwijać. Tyle dobrego, że raz dziennie musi zjeść ten mięsny obiad, by nikogo nie skrzywdzić. – A jak to cię nie przekonuje, to spróbuję szantażem.
– Czemu szantażem? To złe. Spróbowałbyś mnie do tego zachęcić, wtedy być może szybciej się do tego zabiorę – posłał mi ten swój typowy, głupkowaty uśmiech, a ja na jego słowa prychnąłem cicho.
– Tak dobrze to miałeś ze mną wczoraj. A codziennie kolorowo być nie może. Byłoby za nudno. Dlatego dopóki nie wstaniesz, by zrobić sobie coś jeść, ja nie będę jadł swojej porcji – zdecydowałem, chociaż było to dla mnie trudne. Naprawdę byłem głodny, a takie ciepłe najlepsze.
– Skoro tak stawiasz sprawę, to nie mam wyjścia – westchnął ciężko, ale podniósł się z łóżka i znikł w kuchni. A ja od razu poczułem chłodny dreszcz przebiegający po moich plecach. Naprawdę jestem słaby, jak chodzi o adaptację do niskiej temperatury.
Haru wrócił do swojego — a może mojego? — łóżka ze swoją porcją, podczas kiedy ja już swoją powoli kończyłem, czując w końcu sytość. Tak, po tej aktywnym dniu potrzebowałem porządnego śniadania, które to zdecydowanie mi pomoże przetrwać ten dzień, który nie prezentował się najlepiej. Może później się poprawi? Chciałbym dzisiaj trochę pobiegać... ale nie sam. Co, jak co, ale ostatnia sytuacja mnie trochę zaniepokoiła.
– Smakuje? – zapytał, na co pokiwałem głową.
– Zwykłe, ale bardzo dobre. Wiesz trochę dzisiaj inny jesteś – dodałem, ciekawy tego, jak zareaguje.
– Inny? – zapytał, zaskoczony i może nawet zdenerwowany. Czyli chciał ukryć coś przede mną. Ale nie wie, co wiem.
– Masz bardzo dobry humor, aż lepi się pod moimi palcami, trochę jak miód. Zastanawiam się, skąd się to w tobie wzięło. Kilka dni temu ciężko było mi w tobie wyczuć chociażby ułamek szczęścia, a teraz? Kipiejesz nim. To bardzo dobrze, po prostu jestem zaskoczony taką nagłą zmianą w tobie – wyjaśniłem, na razie skupiając się na tych powierzchownych emocjach.
<Piesku? c:>