Od Mikleo CD Soreya

niedziela, 27 lipca 2025

|
Bez większego pośpiechu ruszyłem w stronę gospodarza, by poprosić o posiłek. Wiedziałem jednak, że zanim to zrobię, muszę sam zdecydować, co zamówić dla mojego towarzysza. Tylko co on by zjadł?
Zdecydowanie łatwiej byłoby, gdyby sam mi to powiedział. On jednak z uporem twierdził, że nie jest głodny, choć znałem go na tyle dobrze, by wiedzieć, że po prostu nie chciał robić kłopotu. A więc to ja musiałem podjąć decyzję.
Zastanawiałem się chwilę, co mogłoby mu sprawić przyjemność. Może coś prostego, domowego, co przywołałoby wspomnienia z dzieciństwa? Albo coś bardziej sycącego, co zaspokoiłoby głód, którego sam jeszcze nie przyznał? W końcu westchnąłem i ruszyłem dalej, mając nadzieję, że trafię w jego gust. Dziś to ja decydowałem, na co on ma ochotę.
Wiedząc, że mój przyjaciel nie jada mięsa, musiałem dopytać gospodarza, co dzisiaj serwuje kuchnia, aby wybrać posiłek bezmięsny. Na szczęście tego dnia menu przewidywało makaron ze szpinakiem. Nie byłem do końca pewien, czy mój przyjaciel lubi szpinak, jednak potrawa nie zawierała mięsa, więc uznałem, że będzie to dla niego odpowiedni wybór. Zresztą, gdyby sam powiedział mi, na co ma ochotę, nie musiałbym teraz zastanawiać się, czy mój wybór mu odpowiada.
Zamówiłem u gospodarza posiłek, siadając uprzejmie na starym, już mocno zniszczonym przez czas krześle. Czekałem cierpliwie na podanie jedzenia, które zapewne w ciągu kilkunastu minut miało zostać przyniesione. W tym czasie postanowiłem po prostu wpatrywać się w otoczenie, nasłuchując rozmów i obserwując ludzi siedzących przy stole.
Ich twarze, gesty i ciche rozmowy tworzyły swoistą mozaikę codzienności, która napełniała to miejsce atmosferą życia i bliskości. Czułem, jak czas płynie spokojnie, a ja zatracam się w tych drobnych szczegółach, które na co dzień umykają uwadze. To oczekiwanie, choć krótkie, było dla mnie chwilą zatrzymania momentem, by po prostu być tu i teraz, wśród innych ludzi.
Nie przeszkadzałem nikomu, nie odzywałem się i nie reagowałem na ludzi, którzy próbowali do mnie mówić. W tej chwili liczyło się tylko jedno, posiłek, który miałem zanieść mojemu przyjacielowi.
Czas dłużył się niemiłosiernie. Dwadzieścia minut wydawało się wiecznością, siedziałem przez cały czas w tym samym miejscu ignorując szepty i spojrzenia. Każde pytanie, które mogłoby paść, zdawało się brzmieć już w mojej głowie, a ja nie miałem na nie żadnych odpowiedzi. A może po prostu nie chciałem ich udzielać.
W duchu odetchnąłem z ulgą, kiedy w końcu podano mi posiłek. Bez słowa odebrałem talerz pełne jedzenia, szybko opuściłem wspólną przestrzeń. Wracałem do pokoju, do cichego azylu, gdzie nikt mnie nie obserwuje, nie wypytuje, nie próbuje zrozumieć. Tam, gdzie mogę być tylko sobą, niewidzialnym, spokojnym cieniem. Tylko ja i on.
- Jestem - Powiedziałem cicho, dając o sobie znać i przyciągając tym samym jego uwagę.
- Już? Nawet nie słyszałem, że wchodzisz - Mruknął, wyraźnie zaskoczony i chyba lekko niezadowolony, chowając coś pospiesznie do plecaka.
Zdziwiony uniosłem brew, ale nie zapytałem. Skoro robił coś, czego nie chciał mi pokazać, to miał do tego prawo. I to było w porządku. Każdy ma swoje tajemnice, czasem dobrze, że nie wszystko się wie.
- Wybacz. Następnym razem postaram się wejść zdecydowanie głośniej - Rzuciłem żartobliwie, uśmiechając się lekko.
Na jego twarzy przez moment przemknął cień rozbawienia, ale nie skomentował.
- Smacznego. Mam nadzieję, że lubisz makaron ze szpinakiem, bo dziś tylko to było bez mięsa - Dodałem, stawiając talerz na małym stoliku razem ze sztućcami.

<Przyjacielu? C:> 

Etykiety

Archiwum