Od Mikleo CD Soreya

wtorek, 15 lipca 2025

|
Nie do końca rozumiałem, dlaczego aż tak się zawstydził. Przecież nie powiedziałem niczego złego. Jego słowa zabrzmiały jak wyznanie miłości, chociaż wcale nie miały z tym nic wspólnego, i doskonale zdawałem sobie z tego sprawę.
Sorey to po prostu mój przyjaciel i to nigdy się nie zmieni. Nigdy nawet nie myślałem o nim w inny sposób. Nigdy nie poznałem tej bliskości, o której on zdaje się coś wiedzieć, i dlatego też wcale mi jej nie brakowało.
Czy jednak spojrzałbym na Soreya kiedyś inaczej? Nie wiem. Tak naprawdę nikt nigdy nie nauczył mnie, czym jest miłość. Wiem za to, czym jest przyjaźń, i dlatego cieszę się, że mam kogoś takiego jak on. Dzięki niemu wiem, czym jest szczęście i możliwość bezgranicznego zaufania.
~ Miki, o czym ty w ogóle myślisz? Co ci się nagle dzieje, że takie głupoty chodzą ci po głowie? - Pomysłem, kręcąc energicznie głową.
Chyba spędzam z nim zdecydowanie za dużo czasu. Mój mózg zaczyna pracować w jakiś dziwny sposób, więc powinienem bardziej uważać na to, co mówię i robię, żeby później nie wyjść na głupka.
Zrobiłem nam herbatkę ziołową jemu, żeby się rozgrzał, a sobie, bo po prostu miałem na nią ochotę.
- Proszę. A teraz idziemy spać. Jutro musimy wcześnie wstać, żeby zdążyć dotrzeć do miasta - Powiedziałem, podając mu gorący napój.
- Dziękuję - Odpowiedział grzecznie i zaczął pić, tak jak go o to poprosiłem. Rozgrzał się choć trochę, a gdy skończył, wszedł pod koc.
Zrobiłem to samo. Przytuliłem się do niego, chowając twarz w jego ramionach. Może i byliśmy tylko przyjaciółmi, ale lubiłem czuć jego ciepło. Dawało mi poczucie bezpieczeństwa, które zawsze wracało, gdy po prostu był obok mnie.

Nim się obejrzałem, nastał poranek, a wraz z nim obowiązki, które musieliśmy wykonać. Jak dobrze, że dziś mieliśmy wreszcie dotrzeć do miasta, bo zacząłem się obawiać, że brak posiłku naprawdę wykańcza mojego przyjaciela.
Może powinniśmy zostać tam kilka dni, żeby zarobić na większy zapas jedzenia? To wcale nie byłby zły pomysł, trochę byśmy popracowali, wyspali się w wygodnych łóżkach, kupili zapasy, a potem znowu wyruszyli w drogę. W końcu nic nas tak naprawdę nie goniło. Lepiej opóźnić podróż, niż narazić się na niepotrzebne niebezpieczeństwo.
- Miki, co w tej chwili siedzi ci w głowie?- Zapytał Sorey, widząc, jak bardzo jestem na czymś skupiony. Od razu przerwał ciszę, która panowała między nami już od dłuższej chwili. No tak, zrobiło się zdecydowanie za cicho, a on przecież nie znosi, kiedy wszystko milknie. Doskonale zdążyłem już to zapamiętać.
- Skupiam się na drodze, żebyśmy bezpiecznie dotarli na miejsce, a jednocześnie zastanawiam się, czy przypadkiem nie powinniśmy zostać w mieście na kilka dni - Odpowiedziałem, odruchowo zerkając na mojego przyjaciela.
- To przecież opóźni naszą podróż - Zauważył słusznie ten jeden drobny fakt.
- Oczywiście, że opóźni, ale pozwoli nam trochę odpocząć i zarobić na posiłek, nie tylko ten na miejscu, ale i na zapasy na dalszą drogę. Myślę, że to dobry pomysł. Dlatego powinieneś się zgodzić i nie próbować mnie w tej chwili przekonywać do zmiany zdania - Dodałem stanowczo. Jeszcze nie zaczął oponować, ale byłem pewien, że zacznie, jeśli od razu nie zaznaczę, że jego sprzeciw i tak niczego nie zmieni. Musimy odpocząć i uzupełnić zapasy, a tego nie zrobimy w jeden dzień. Doskonale oboje o tym wiemy. - A teraz pozwól, że się skupię na drodze. Mniej więcej za dwie godziny powinniśmy dotrzeć na miejsce - Powiedziałem spokojnie i całą swoją uwagę skupiłem na starej, choć wciąż bardzo przydatnej mapie.

<Sorey? C:> 

Etykiety

Archiwum