Nie skomentowałem wypowiedzianych przez niego słów. Skoro tak bardzo chciał odpocząć, bo był już zmęczony drogą i nauką, w porządku, niech odpocznie. Nie zamierzałem zmuszać go na siłę do nauki. Chciałem tylko, żeby w razie czego potrafił sam sobie poradzić.
Niestety, z tego co widziałem, nie był do tego zbyt chętny. Miał najwyraźniej negatywne nastawienie do wszystkiego, co wiązało się z nauką i wysiłkiem. Może nie miało sensu upierać się przy swoim, jeśli kiedyś zechce, nauczy się sam.
Gorzej jednak, jeśli przyjdzie moment, w którym będziemy musieli się rozdzielić. Świat jest nieprzewidywalny. Nigdy nie wiadomo, co nas czeka i dokąd zaprowadzi droga. Co więc zrobi, jeśli pewnego dnia zostanie zupełnie sam, nie znając mapy ani nawet kierunków świata, gdzie jest wschód, a gdzie zachód? Ta myśl niepokoiła mnie bardziej, niż chciałem się przyznać.
Westchnąłem cicho, starając się jednak odsunąć te obawy na bok. Oby w przyszłości ten ktoś, kogo pokocha, był w stanie opiekować się nim tak, jak ja teraz się nim opiekuję.
- Zatem idź zażyć kąpieli - Powiedziałem spokojnie, składając mapę i odkładając ją na bok. Potrzebowałem chwili dla siebie, żeby trochę pomedytować. Wewnętrzna rozmowa, szukanie spokoju i równowagi... To było coś, czego naprawdę teraz potrzebowałem.
- A ty nie idziesz? - Zapytał zdziwiony, unosząc lekko brwi.
- Nie - Odparłem. - Ja sobie trochę pomedytuję. Poza tym trzeba jeszcze rozłożyć namiot. - Zbliżyłem się do plecaka, żeby zacząć wyjmować potrzebne rzeczy.
- To poczekaj - Powiedział szybko. - Zaraz ci pomogę rozłożyć namiot, a potem pójdę się umyć.
Nie protestowałem. Samemu pewnie zająłoby mi to zbyt wiele czasu i sił, których po całym dniu nie miałem zbyt wiele. Może to nawet lepiej, że robimy to razem. Dzięki temu wszystko szło znacznie szybciej. A im szybciej, tym lepiej.
- I gotowe - Stwierdziłem z zadowoleniem, wychodząc na zewnątrz, żeby obejrzeć efekt naszej pracy. W środku rozłożyłem już koce i przygotowałem miejsce do odpoczynku.
- Możesz iść się umyć - Dodałem spokojnie, siadając wygodnie na wygrzanej słońcem trawie. - Ja poczekam na ciebie, pomedytuję trochę, a potem wspólnie przygotujemy posiłek. - Wyjaśniłem, zerkając na niego nim zamknąłem swoje oczy.
Mój przyjaciel kiwnął energicznie głową i odszedł, zostawiając mnie samego na dłuższą chwilę, żeby jak sam to ujął zażyć kąpieli.
Gdy jego sylwetka zniknęła za drzewami, mogłem wreszcie skupić się na medytacji. Usiadłem wygodnie na wygrzanej trawie, zamknąłem oczy i wziąłem głęboki oddech.
Ostatnio moja psychika nie do końca ze mną współgrała. Czułem, że nie wszystko jest w porządku, że coś we mnie się buntuje, nie pozwalając osiągnąć spokoju. Musiałem naprawdę sporo trenować i uczyć się na nowo pewnych schematów myślowych. Powtarzałem je cierpliwie, raz za razem, aż powoli zaczynały układać się coś, co przypominało równowagę.
Czasem, żeby zrozumieć samego siebie, musisz odciąć się od wszystkiego wokół. Skupić się tylko i wyłącznie na tym, co czujesz, na tym, co siedzi głęboko pod warstwami codziennych emocji i zmęczenia.
Tylko tak mogłem mieć nadzieję, że odnajdę w sobie siłę, której tak bardzo potrzebowałem.
Szkoda tylko, że mój przyjaciel nie potrafił podjąć się medytacji. Może właśnie jej najbardziej potrzebował, żeby odnaleźć swoje wewnętrzne ja.
Czasem zastanawiałem się, czy to nie jest źródłem jego problemów. Może dlatego jego skrzydła nie chciały z nim współgrać. Może dlatego nie potrafił ich rozwinąć i używać tak, jak powinien, z ufnością, spokojem i pewnością siebie.
Przecież skrzydła były czymś znacznie więcej niż tylko częścią ciała. Były połączeniem umysłu, serca i pragnienia. Wyrosły z głębokiej potrzeby poznania i wyczucia samego siebie tego, co tkwiło gdzieś pod powierzchnią codziennych myśli i emocji.
Bez tej wewnętrznej harmonii nie sposób było ich naprawdę obudzić. A on… on chyba wciąż nie potrafił odnaleźć swojego prawdziwego ja. Nie chciał lub nie miał odwagi zajrzeć w głąb siebie.
W tej chwili żałowałem, że nie umiem mu w tym pomóc tak, jak bym chciał. Bo choć mogłem być przy nim, wspierać go i uczyć, ostatecznie każdy tę drogę musiał przejść sam.
<Przyjacielu? C:>