Od Haru CD Daisuke

czwartek, 3 lipca 2025

|
 - Co właściwie wiemy o tej sprawie?- Zapytałem cicho, bardziej siebie niż kogokolwiek innego. Tak szczerze? Niewiele. Naprawdę niewiele.
Zamrugałem powoli, jakby próbując coś sobie przypomnieć. - Wiemy tylko tyle, że ofiara znała swojego oprawcę... że był kimś takim jak ja. I to wszystko. - Zamilkłem na moment, czując, jak narasta we mnie frustracja. To zdecydowanie za mało, by wyciągnąć jakiekolwiek sensowne wnioski. Ale... coś mi się nagle przypomniało.
- Chwileczkę... - Szepnąłem, a moje myśli zaczęły się układać jak puzzle. Jeśli on był taki jak ja... to przecież powinienem go móc wyczuć.
Serce zabiło mi szybciej. Gdybym tylko mógł ruszyć w teren, szukać go na własną rękę... wystarczyłoby choćby coś, co należało do niego. Coś, co zachowałoby jego zapach.
Gdybym tylko miał choć na chwilę ten sygnet, który trzymał mój towarzysz… rozmyślałem coraz bardziej pochłonięty nową myślą. Ona na pewno nosi jego zapach. To mogłoby znacznie ułatwić mi sprawę. Może nawet pozwolić znaleźć tego, kto mnie wrabia. Odpłacając mu się pięknym za nadobne
- Że też wcześniej na to nie wpadłem - Dodałem z irytacją, czując, jak mózg zaczyna pracować na najwyższych obrotach.
- Na co nie wpadłeś? - Zapytał mój towarzysz, przyglądając mi się z wyraźnym zainteresowaniem.
Odwróciłem głowę powoli w jego stronę i spojrzałem mu w oczy.
- Skoro ten ktoś jest taki jak ja, to powinienem być w stanie go wyczuć. Jego obecność, emocje, zapach... Cokolwiek. Ale musiałbym opuścić ten pokój. I to w taki sposób, żeby nikt się o tym nie dowiedział. - Wziąłem głębszy oddech. - Gdybym tylko miał możliwość… szybko bym się dowiedział, kto mógł mieć związek ze śmiercią tej dziewczyny. Po takim czynie... coś w nim musiało się zmienić. Zapach, aura, emocje, wszystko. Nawet jeśli to wydarzyło się wczoraj, mogę coś jeszcze poczuć. - Zamilkłem na moment, po czym dodałem ciszej, niemal ze zrezygnowaniem. - Najlepiej byłoby, gdybym miał ten sygnet, który przy niej znalazłeś. Może dzięki niemu byłbym w stanie połączyć fakty. Ale to wszystko teraz mają śledczy. A my? Nie możemy zrobić nic. - Opadłem ciężko na miękki materac należący do łóżka z irytacją zaciskając dłonie na w koszulce. Wiedziałem, że w tej chwili jesteśmy bezsilni. A to uczucie było najgorsze.
Mój towarzysz przyglądał mi się uważnie, jakby analizował każde moje słowo. Przez chwilę miałem wrażenie, że w jego oczach odbija się to samo, co czułem w sobie, frustracja pomieszana z poczuciem klęski. Chyba on również zastanawiał się gorączkowo, co powinniśmy zrobić..
Tak naprawdę obaj wiedzieliśmy, że gdyby nie to przeklęte zamknięcie, już dawno dotarlibyśmy do oprawcy. Znaleźlibyśmy go i to szybciej, niż ktokolwiek by się spodziewał. Ale teraz? Siedzieliśmy uwięzieni w czterech ścianach, odcięci od tropów i wszelkich możliwości działania.
Najgorsze było to poczucie, że prawdziwy morderca wciąż chodzi wolny. Gdzieś tam, tuż za murami tego budynku, oddycha tym samym powietrzem co my bezkarny, spokojny, może nawet zadowolony z tego, jak umiejętnie zrzucił winę na kogoś innego.
A ci, którzy niczego nie zrobili, musieli teraz znosić karę, na którą wcale nie zasłużyli. W milczeniu, z poczuciem niesprawiedliwości, którego nie dało się zagłuszyć żadnymi racjonalnymi argumentami.

<Paniczu? C:>

Etykiety

Archiwum