Od Daisuke CD Haru

piątek, 4 lipca 2025

|
 Gdybym wiedział o tym wcześniej, zabrałbym sygnet ze sobą. Chociaż z drugiej strony, czy to by coś dało? Zabieranie dowodów z miejsca zbrodni nie byłoby najmądrzejszym posunięciem. Ale gdyby go tak pożyczyć...? Moje nazwisko otwiera wiele drzwi, jestem więc pewien, że na chwilę można by go pożyczyć, i oddać. Problem był taki, że przez tych głupich opiekunów nie mogę opuszczać pokoju, co też na pewno wiedzą śledczy. Jeśli mnie zauważą, i się dowiedzą, czego chciałem, to będzie wystarczająco podejrzane, i sprowadzę kłopoty na siebie i Haru. Gdyby nie ten głupi zakaz... 
No dobrze, spróbujmy inaczej. 
Skoro ja mnie mogę, a Suzue nie ma mowy, że wyślę w moim imieniu, znajdę kogoś innego? Jakiegoś posłańca zaopatrzonego w list zapieczętowany moim herbem. W Konglomeracie mieliśmy do tego specjalne istoty, których tutaj niestety nie było. Musiałem więc znaleźć kogoś, komu można zaufać na tyle, że grzecznie dostarczy list, nie naruszając pieczęci. I w tym miejscu nikogo takiego nie miałem. 
– Nie masz tu nikogo, komu mógłbyś zaufać tutaj, co? – zapytałem, nie mając za bardzo innego pomysłu. Cały czas też pamiętałem o stonowanym i cichym tonie głosu. Nie mogliśmy w końcu obudzić Suzue. 
– Niespecjalnie. Po co ci ktoś taki? – spytał, będąc jednocześnie trochę już zrezygnowanym. I ja się mu nie dziwiłem. Gdyby wtedy poszedł ze mną, mielibyśmy odpowiedzi na wszystkie pytania. A gdybyśmy wiedzieli, kto jest mordercą, może jakoś moglibyśmy zasugerować śledczym, by się nim zainteresowali. 
– W Radzie mam koneksje. I chciałem dzięki nim pożyczyć ten sygnet na chwilę dla ciebie. Jednak, jeżeli ktoś by otworzył kopertę, miałbym kłopoty – wyjaśniłem, cicho wzdychając. – A może... z miejsca zbrodni niczego byś nie odczytał? Moglibyśmy się spróbować tam zakraść. 
– Myślisz, że teraz ma to sens? – spytał, trochę już zrezygnowany. – Pewnie się tam ktoś kręci. Albo już posprzątali. 
– Na posprzątanie za wcześnie, i takiej masakry tak łatwo nie wysprzątają. Możemy chociaż wyjść niezauważenie i tam się rozejrzeć. Jeżeli stwierdzisz, że jest tam za dużo osób, wrócimy do pokoju. Ale jeżeli będą tam jakieś pojedyncze osoby... Myślę, że dałbym radę ich wywabić i kupić ci trochę czasu. Jestem też w stanie zapewnić nam szybką ucieczkę, gdyby sytuacja się zrobiła gorąca. Tylko, czy jesteś gotowy zaryzykować. I czy w ogóle odwiedzenie świetlicy w ogóle ma szansę coś ci dać – zaproponowałem, trochę już wypalony z opcji. Bo nie ma opcji, że ja się tak po prostu poddam. Nie dość, że coś mu obiecałem, to jeszcze to jeszcze ta niesprawiedliwość i uprzedzenie mnie po prostu irytują. Fajnie byłoby im utrzeć nosa, pokazać, że dwójka nastolatków jest w stanie zrobić więcej niż dwójka profesjonalistów. 

<Piesku? c:>

Etykiety

Archiwum