Od Haru CD Daisuke

środa, 9 lipca 2025

|
 Oczywiście zdawałem sobie sprawę z tego, że tylko się ze mną droczy. Chociaż, gdyby tak naprawdę zastanowić się nad jego słowami, jego zachowaniem i podejściem do wielu spraw, może jednak mówił poważnie? Tego nie byłem pewien, a co gorsza, pewnie nigdy się już tego nie dowiem.
Dlatego nie odezwałem się więcej. Po prostu trwałem przy nim, dając mu to, czego w tej chwili najbardziej potrzebował ciepło, którego miałem aż w nadmiarze i które, dosłownie, nigdy mi się nie kończyło.
Czas płynął nieubłaganie. Siedziałem tak dalej, obejmując go ramionami, podczas gdy Daisuke zdążył już wypić swój ciepły napój i odstawić kubek na szafkę. Wciąż wtulał się we mnie, jakby mój dotyk stanowił jedyną barierę przed chłodem tego miejsca i ciężarem myśli.
Trwało to długo, tak długo, że nie zorientowałem się nawet, kiedy zasnął w moich ramionach. Wyglądało na to, że nie tylko było mu zimno, ale był również bardzo zmęczony. Jak dobrze, że mogłem tu być, by chociaż trochę mu pomóc.
Nie chcąc go wybudzać, położyłem go ostrożnie na łóżku i sięgnąłem po swoją kołdrę, by dokładnie go nakryć. Niech śpi. Zdecydowanie potrzebował odpoczynku po wczorajszym dniu, który najwyraźniej odebrał mu resztki sił. Wcale mu się nie dziwiłem, sam również odczuwałem zmęczenie, choć wiedziałem, że najpierw muszę zatroszczyć się o to, żeby jego ciało na nowo się ogrzało.
Widząc że śpisem spokojnym opuściłen na chwilę jego łóżko tylko po to by zamknąć okno, nie chciałam w końcu aby chłód wdarł się ponownie do środka.
Potem usiadłem na brzegu łóżka i przez chwilę obserwowałem mojego towarzysza. Spał spokojnym, głębokim snem, jakby wszystkie niepokoje na moment straciły nad nim władzę.
W końcu i mnie zmorzyło zmęczenie. Położyłem się obok niego znów przytulający do swojego ciepłego ciała, pozwalając sobie na krótką przerwę od codzienności. Zamknąłem oczy, mając w sercu cichą nadzieję, że gdy się obudzi, poczuje się choć odrobinę lepiej.
Obudziłem się właściwie przez ruch mojego towarzysza. Najwyraźniej już się wyspał, bo delikatnie odsunął się ode mnie, jakby nie chciał mnie obudzić, ale było już za późno.
Otworzyłem niechętnie oczy, zaspane i ciężkie. Ujrzałem, jak podnosi się z łóżka, wyglądał na znacznie bardziej wypoczętego. Sam również podniosłem się do siadu, przeciągając się lekko i drapiąc po głowie.
- Wyspałeś się? - Zapytałem, przecierając dłonią oczy, jeszcze półprzytomny.
- Tak... - Mruknął, po czym dodał nieco bardziej zrezygnowanym tonem: - Choć właściwie to zmarnowałem czas. Powinienem pracować, uczyć się, zrobić cokolwiek, a nie leniwie spędzać dzień w łóżku. - Spojrzałem na niego z niedowierzaniem. On tak na serio? Naprawdę miał teraz zamiar narzekać na to, że… zasnął? Przecież jeśli zasnął, to najwidoczniej jego organizm tego potrzebował. To chyba nic złego, prawda? Choć może to tylko ja, prosty człowiek, który zwyczajnie nie rozumie tej jego nieustannej potrzeby działania.
- No tak, bo faktycznie miałeś mnóstwo do zrobienia w zamkniętym pokoju, bez możliwości wyjścia - Odparłem z lekkim sarkazmem w głosie, zerkając na niego spod przymrużonych powiek.
Zdecydowanie patrzyłem na życie inaczej niż on. Dla mnie dzień spędzony w łóżku nie był żadną stratą czasu, wręcz przeciwnie. Nie miałem problemu z tym, żeby całkowicie się wyłączyć, zaszyć się pod kocem i nie robić zupełnie nic. Żadnych obowiązków, żadnych planów, żadnych oczekiwań. Tylko ja, cisza i wygodne posłanie. Dla mnie to była wolność dla niego najwyraźniej strata.

<Paniczu? C:>

Etykiety

Archiwum