Od Haru CD Daisuke

czwartek, 10 lipca 2025

|
 Szczerze mówiąc, tak naprawdę niczego od nich nie chciałem. Ani przeprosin, ani żadnych prób naprawienia tego, co się stało. Bo w gruncie rzeczy żadne słowa niczego nie zmienią. „Przepraszam” to tylko słowo, którego ludzie używają wtedy, kiedy wypada je powiedzieć, niekoniecznie wtedy, gdy naprawdę czują żal.
Mam wrażenie, że oni wcale się tym wszystkim nie przejmują. To, że wszyscy wieszali na mnie psy, nie ma dla nich żadnego znaczenia. W końcu jestem tylko jednym z wielu „głupich” uczniów, kimś zupełnie nieistotnym, kto nie zasługuje na szczere słowo przepraszam ani na odrobinę zrozumienia. Może tak jest łatwiej, udawać, że nic się nie stało, zrzucić odpowiedzialność na kogoś słabszego i wrócić do swojego spokojnego życia. A ja… cóż, ja najwyraźniej mam być tym, który wszystko dźwiga w milczeniu, bo przecież nikt nawet nie zapyta, jak się z tym czuję.
- Nie przejmuj się tym aż tak. Naprawdę, nie oczekuję od nich żadnych przeprosin. - Przyznałem cicho, choć tak naprawdę nie byłem pewien, czy to mówiłem bardziej do niego, czy sam do siebie. Może próbowałem przekonać samego siebie, że mnie to nie rusza. Że jestem ponad to. Że potrafię udźwignąć cały ten ciężar, nawet jeśli czasem czułem, jak coś mnie w środku dławi.
Podszedłem do torby, w której mieliśmy świeże pieczywo i najtańsze nóżki z kurczaka. Do tego kilka przypraw i worek ziemniaków. Nic wielkiego, ale przynajmniej coś, co mogłem ugotować i zająć czymś ręce. Czasem gotowanie było jedynym sposobem, żeby na moment uciszyć myśli. Żeby nie czuć tego narastającego w środku poczucia, że jestem tylko kimś zbędnym. Kimś, kogo łatwo zranić i o kim łatwo zapomnieć.
- Nie możesz im się tak łatwo dać. To nie może tak wyglądać. Musisz pokazać im, że cię tym zdenerwowali. Że muszą cię przeprosić, choćby nie wiadomo co - Daisuke powtarzał uparcie, stojąc przede mną z miną kogoś, kto za nic nie da się przekonać. Może naprawdę wierzył, że słowo *przepraszam* coś zmieni. Że wystarczy je usłyszeć, żeby wszystko zaczęło wyglądać inaczej. Ale ja wiedziałem, że to tylko iluzja.
Nie słuchał mnie, kiedy powtarzałem mu spokojnie i poważnie, że nie chcę żadnych przeprosin. Że to wszystko nie ma dla mnie najmniejszego znaczenia.
- Wiesz… problem jest w tym, że to *przepraszam* niczego nie zmieni. Ono nic nie znaczy - Wyjaśniłem cicho, starając się, żeby głos mi nie zadrżał. - A puste przeprosiny dla mnie nie mają żadnej wartości. - Odwróciłem się, żeby schować mięso do lodówki. W tej chwili i tak nie miałem ochoty gotować. Nie byłem w stanie zebrać w sobie dość siły, żeby udawać, że wszystko jest w porządku i że wystarczy kilka słów, by naprawić to, co się wydarzyło.
Może Daisuke tego nie rozumiał. Może nie chciał zrozumieć. Może łatwiej było mu wierzyć, że wystarczy postawić sprawę twardo, wymusić przeprosiny i poczuć się dzięki temu lepiej. Ja jednak wiedziałem, że to niczego nie uleczy. Że wewnątrz i tak zostanie pustka i to dziwne uczucie, że dla nich zawsze będę tylko kimś kogo można obarczyć winą morderstw, bo skoro raz zabiłem to mogę zabić jeszcze raz..

<Paniczu? C:>

Etykiety

Archiwum