Od Haru CD Daisuke

poniedziałek, 7 lipca 2025

|
 Mięso, które dziś nam przydzielono, to kaczka. No proszę, postarali się, kaczka to naprawdę przyjemna odmiana. Idealnie będzie pasowała do whisky, więc nie ma się czym martwić, to będzie całkiem dobre połączenie.
- Ze względu na to, że dostaliśmy kaczkę, upiekę ją. Ugotuję też ziemniaki, a z warzyw, które mamy, przygotuję sałatkę - Zaproponowałem, zerkając na mojego towarzysza, który właśnie pojawił się obok mnie.
- Whisky całkiem dobrze pasuje do kaczki, to fakt - Stwierdził, zaglądając mi przez ramię. Wyglądało na to, że chciał trochę poobserwować, żeby wiedzieć, co i jak przygotowuję...
Na szczęście miałem wszystkie potrzebne produkty, więc mogłem zrobić wszystko dokładnie tak, jak zaplanowałem. Starannie i bez pośpiechu. No, może trzeba było poczekać prawie godzinę, zanim kaczka się upiekła, ale jestem przekonany, że było warto. Jeszcze nie zdążyłem jej spróbować, ale już sam zapach mówił mi jedno, to będzie pyszny obiad, a raczej kolacja, jak słusznie zauważył mój towarzysz.
Zadowolony z efektów przygotowań mogłem w końcu położyć wszystko na talerze. Podałem mojemu towarzyszowi szklanki, licząc na to, że zajmie się nalewaniem alkoholu.
- Za pięć minut jedzenie będzie na stole. Jeśli możesz, nalej w tym czasie whisky do szklanek - Poprosiłem, powoli nakładając porcje na talerze.
Mój towarzysz bez problemu sięgnął po butelkę. Nalał whisky do szklanek, po czym dorzucił po kilka kostek lodu, by dodać napojowi nieco orzeźwiającego chłodu.
- Proszę, i smacznego - Powiedziałem, gdy postawiłem oba talerze ze sztućcami na stole.
- Dziękuję - Odpowiedział krótko, i tak właśnie rozpoczęliśmy nasz posiłek.
Zacząłem jeść i pić, i musiałem przyznać, ten alkohol był naprawdę wyborny. Delikatny, głęboki smak, z subtelnym ogniem, który przyjemnie łaskotał gardło. Whisky zdecydowanie musiała kosztować majątek. A on otwiera ją tak po prostu, bez większego powodu... tylko dlatego, że wygraliśmy swego rodzaju wojnę, z oskarżeniami wobec mnie, że jestem mordercą.
Zdecydowanie mógł zostawić ją na bardziej wyjątkową okazję. Ale skoro już ją otworzył, nie zamierzałem odmawiać. Piłem chętnie, czując, jak bursztynowy napój rozchodzi się po ustach, zostawiając ciepło i satysfakcję.
Zadowolony oblizałem usta, czując, jak procenty zaczynają mi lekko huczeć w głowie. Dawno już nie piłem, a choć zawsze miałem mocną głowę do alkoholu, czegoś takiego jeszcze nie próbowałem. To zdecydowanie był zupełnie inny poziom, smak i moc, z jakimi wcześniej się nie zetkzetknąłe.
- To jest naprawdę dobre - Przyznałem szczerze, biorąc kolejny łyk zimnego napoju.
- Doskonale to wiem. W końcu to nie byle co - Stwierdził z pewnym rozbawieniem, a jego język, podobnie jak mój, zaczął się już trochę plątać.
Całkiem zabawne. Chyba właśnie upiliśmy się jedną whisky... nawet jeszcze niedopitą do końca, co oczywiście za chwilę postanowiliśmy nadrobić.
Nie minęło wiele czasu, nim w butelce zostało ostatnie parę kropel. Z lekkim wahaniem, ale też z pewnym rozbawieniem, rozlaliśmy resztę do naszych szklanek.
- No i po whisky - Westchnąłem, stukając szkłem o jego. – Na zdrowie.
- Na zdrowie… i oby nikt więcej nie próbował robić z ciebie morderczyni - Dodał, unosząc szklankę w prostym, trochę już niepewnym geście.
Wypiłem wszystko powoli, delektując się ostatnim łykiem. Było w tym coś dziwnie symbolicznego, jakbyśmy razem zamykali rozdział pełen oskarżeń, nerwów i niepewności. Gdy odstawiliśmy puste szkło, poczułem, jak ciepło alkoholu rozchodzi się po całym ciele, zostawiając przyjemne otępienie i błogi spokój.
Na chwilę zapanowała cisza. Oboje tylko siedzieliśmy przy stole, patrząc w swoje oczy. W głowie przyjemnie szumiało, świat wydawał się bardziej kolorowy.
- Wiesz… - Odezwałem się w końcu, podpierając policzek na dłoni - Nie sądziłem, że ta kolacja skończy się tak hucznie. - Stwierdziłem, bawiąc się pustą już szklanką. 

<Paniczu? C:>

Etykiety

Archiwum