Od Haru CD Daisuke

niedziela, 6 lipca 2025

|
 Szczerze mówiąc, nie miał powodu, żeby mi dziękować. Zrobiłem po prostu to, co uważałem za słuszne. Poczułem, że jest w niebezpieczeństwie, więc zareagowałem, tak jak zrobiłby każdy na moim miejscu, a przynajmniej każdy, kto potrafi stanąć w obronie słabszego.
- Nie pozwoliłbym mu cię skrzywdzić. - Westchnąłem, spuszczając wzrok. – Może nie jesteśmy przyjaciółmi, ale w tamtej sytuacji musiałem cię ochronić, bez względu na to, jak by się to skończyło. Poza tym… chciałem się na nim zemścić. I chociaż bardzo się starałem, jak widać, nie wszystko poszło po mojej myśli. - Burknąłem z irytacją, rozczarowany, że mój plan zawiódł... Może gdybym, tak jak on, pozwolił sobie stać się bestią… kto wie, może wtedy bym wygrał. Ale czy gdybym przeszedł przemianę, potrafiłbym nad sobą zapanować? Obawiam się, że jestem jeszcze zbyt młody, żeby to kontrolować. Zresztą nawet gdybym był starszy, nie mam pewności, czy zdołałbym okiełznać to wszystko… W przemienionej istocie budzi się tak wiele emocji, najskrytsze pragnienia i żądze potrafią wymknąć się spod kontroli. Dlatego lepiej nie próbować budzić swojego wilczego ja.
- Nie denerwuj się tak. - Jego głos brzmiał spokojnie, niemal pokrzepiająco. - Udało ci się mnie uratować i wymęczyć go tak długo, jak to było możliwe. To on okazał się tchórzem, skrył się w wilczej postaci, bo zwyczajnie bał się stanąć z tobą do walki twarzą w twarz. Gdyby naprawdę nie czuł strachu, zmierzyłby się z tobą po ludzku, używając własnej siły, a nie mocy przemiany...
Chyba mogłem mu w to uwierzyć. Faktycznie, gdyby się mnie nie bał, nie chowałby się za siłą wilka, który pokonał już niejednego.
- Masz rację. - Westchnąłem cicho, po czym podszedłem do drzwi i otworzyłem je przed nim. - Przepraszam cię na chwilę, ale po tej walce muszę się umyć. Moje ciało niedługo się zregeneruje, jednak krew sama z siebie nie zniknie. - Wyjaśniłem, zamykając za sobą drzwi do naszego pokoju.
- Oczywiście, idź. - Machnął na mnie ręką i usiadł w fotelu, rozsiadając się wygodnie.
Bez słowa zamknąłem się w łazience. Chciałem jak najszybciej zmyć z ciała ślady walki, zaschniętą krew moją i odrobinę jego, choć niestety w większości jednak moją. Strużki wody spływały po mojej skórze, jakby próbowały obmyć nie tylko brud, ale i zmęczenie oraz to dziwne poczucie porażki, które wciąż nie dawało mi spokoju.
W tej chwili jedyne, czego pragnąłem, to zemsta. Gdyby nie strażnicy… wszystko mogło potoczyć się zupełnie inaczej. Może wtedy naprawdę bym mu pokazał.
- Tssa… kogo ja właściwie próbuję oszukać? - Mruknąłem pod nosem, obmywając z siebie resztki krwi. Przecież dobrze wiem, że i tak bym sobie z nim nie poradził…
Westchnąłem cicho, czując narastającą frustrację. Mimo wszystko starałem się oczyścić umysł razem z ciałem, pozwolić, żeby gorąca woda zmyła choć odrobinę złości i tego idiotycznego poczucia bezsilności.
Kiedy w końcu się umyłem i otarłem do sucha, wyszedłem z łazienki ubrany jedynie w długie, ciemne spodenki nie zawracając sobie głowy zakrywaniem nagiej klatki piersiowej. I tak nie miałem już siły na żadne skrępowanie.
Mój towarzysz natychmiast uniósł wzrok i przesunął nim po mnie od stóp do głów. Świetnie. No proszę, świdruje mnie spojrzeniem, jakby zaraz miał mnie pożreć.
- Masz wolną łazienkę - Rzuciłem spokojnym tonem, chcąc ukryć zmieszanie. - Jeśli chcesz, możesz z niej skorzystać. A ja w tym czasie…- Urwałem na moment, szukając w głowie jakiegokolwiek zajęcia - Może zrobię nam coś na kolację? - Zaproponowałem, próbując nie myśleć o tamtym dupku i o tym, jak przez niego mogło potoczyć się moje życie.

<Paniczu? C;>

Etykiety

Archiwum