Od Haru CD Daisuke

wtorek, 8 lipca 2025

|
 Naprawdę chciałem mu tylko pomóc. Bez żadnych podtekstów, bez żadnych niepotrzebnych gestów, które mógłby źle zrozumieć. Nie miałem zamiaru dotykać jego ciała w żaden dziwny sposób, to nie było mi do niczego potrzebne. Po prostu usiadłem obok i delikatnie przytuliłem go poprzez kołdrę, upewniając się, że nigdzie nie zostanie odsłonięty. Wiedziałem, że ciepło i tak do niego dotrze. W ten sposób było znacznie bezpieczniej. Nie mógłby mi zarzucić, że próbuję czegokolwiek, czego nie chciał.
Na wszelki wypadek zachowałem odległość na szerokość ramienia. Wolałem nie ryzykować, że poczuje się niekomfortowo. Jego nieufność była tak wyraźna, że czułem ją niemal fizycznie jak mur, którego nie dało się przejść słowami.
- Zaraz poczujesz się lepiej - Powiedziałem cicho, spokojnie, starając się, żeby mój głos brzmiał pewnie. Sam nie wiem, czy próbowałem go uspokoić, czy bardziej siebie. Byłem całkowicie pewien, że ciepło mojego ciała pomoże, bo działało zawsze.
Daiske nie odpowiedział. Nawet na mnie nie spojrzał. Tylko drżał pod kołdrą, skulony tak głęboko, jakby chciał wcisnąć się w materac i zniknąć. Widać było, że walczy, żeby nie wydać z siebie chociażby najmniejszego dźwięku.
Współczułem mu. Właściwie dopiero w tamtej chwili uświadomiłem sobie, że nigdy nie zaznałem podobnego zimna. Moje ciało od zawsze było ciepłe, rozgrzane tak, że nawet zimą mogłem chodzić w cienkiej koszuli, kiedy inni szczękali zębami i otulali się szalikami.
Noszenie grubych ubrań było dla mnie tylko obowiązkiem, którego wymagała rzeczywistość. Gdyby nie to, że trzeba było udawać normalność, najchętniej w ogóle bym ich nie zakładał. Ciepło było częścią mnie. Zasługą wilczego genu, niemal tak, jakbym pod skórą miał gęste futro, którego nikt nie widział.
Czasem wydawało mi się, że przez to jestem kimś zupełnie obcym wśród tych bardziej normalnych istot, odczuwających zimno jak i ciepło. Kimś, kto nigdy nie zrozumie, jak to jest naprawdę marznąć aż do kości. A jednak, patrząc teraz na Daiske, pierwszy raz żałowałem tej różnicy między nami. Bo nie mogłem z nim współodczuwać. Mogłem tylko siedzieć obok i podsuwać mu trochę ciepła, którego sam nigdy nie musiałem szukać.
Przez chwilę pomyślałem, że chciałbym móc zrobić więcej, nie tylko rozgrzać mu ciało, ale chociaż trochę zabrać ten chłód który tak mocno mów w tej chwili przeszkadzał. Ale wiedziałem, że to niemożliwe.
Więc po prostu siedziałem w ciszy, czekając, aż przestanie drżeć.
Mój towarzysz w końcu się uspokoił. Przestał drżeć tak gwałtownie, a po chwili odruchowo wtulił się w moje ciało. Najwyraźniej moje ciepło było mu w tej chwili potrzebniejsze niż cały ten wstyd, który odczuwał po wczorajszej nocy. 
- Trochę lepiej? - Zapytałem cicho chcąc usłyszeć od niego choć jedno słowo potwierdzenia.
- Znacznie cieplej… - Mruknął w końcu, głosem przytłumionym przez materiał mojej koszuli. - Zazdroszczę ci, że nie musisz męczyć się z tym zimnem. - Jeszcze mocniej wtulił się w moje ramiona, jakby bał się, że zaraz straci to niewielkie poczucie bezpieczeństwa.
Westchnąłem cicho. Wyglądało na to, że tym razem naprawdę zostałem jego chodzącym grzejnikiem. Może to i lepiej, przynajmniej w taki sposób mogłem spróbować odkupić wczorajszą noc i wszystko, co wtedy zrobiłem albo czego nie potrafiłem powstrzymać.
- Rozumiem twoją fascynację ciepłem. W końcu ma swoje plusy. Ale jest w tym też problem… Ja właściwie nie mam pojęcia, co to znaczy zimno. Nawet zimą nie potrafię dostosować się do innych. - Wytłumaczyłem, chcąc aby wiedział w czym wiąże się odczuwania zimna.

<Paniczu? C:>

Etykiety

Archiwum