Od Haru CD Daisuke

poniedziałek, 28 lipca 2025

|
 Byłem całkiem zadowolony z jego odpowiedzi. W towarzystwie zawsze lepiej spędza się czas, nawet jeśli nie zamierzam biegać, to przynajmniej mogę mieć go na oku. W razie czego zareagować, spróbować go ochronić. Może nie jestem w stanie zrobić wiele, ale sama obecność czasem wystarczy, by poczuć się bezpieczniej.
Czekałem więc cierpliwie na jego powrót, znów wpatrując się w okno. A raczej w to, co działo się za nim. Szarobura panorama, mokre drzewa kołyszące się na wietrze i krople deszczu rozbijające się o szybę. Pogoda zdecydowanie nie sprzyjała spacerom, a tym bardziej bieganiu.
- Jestem już gotowy, chodźmy - Powiedział nagle, zwracając moją uwagę. W dłoni trzymał butelkę wody i bluzę, którą właśnie zakładał, starannie poprawiając rękawy.
Odruchowo spojrzałem ponownie w stronę okna. Jak długo wytrzyma na zewnątrz? Jest zimno, mokro, a deszcz z minuty na minutę przybiera na sile. To naprawdę nie jest odpowiednia pora ani miejsce dla niego. A jednak... jeśli podjął decyzję, kim ja jestem, żeby mu tego zabraniać?
- W takim razie chodźmy - Zgodziłem się w końcu, ruszając za nim w kierunku drzwi akademika. - Jesteś pewien, że chcesz wyjść na ten deszcz? - Zapytałem jeszcze, widząc, jak jego mina zmienia się, gdy tylko ujrzał lejący się z nieba strumień wody.
- Skoro już się zdecydowałem, nie wycofam się - Stwierdził stanowczo, zakładając kaptur, który lekko opadł mu na czoło, osłaniając twarz przed deszczem. - Na co czekasz?
Nim zdążyłem mu odpowiedzieć, ruszył biegiem w stronę lasu. Zmarszczyłem brwi, ale nie miałem wyboru, musiałem podążyć za nim. Nie tylko po to, by go przypilnować, ale też, by po prostu być obok. Jeśli cokolwiek miałoby się stać, nie chciałbym, żeby mierzył się z tym sam. Nawet jeśli moja pomoc byłaby symboliczna...
Deszcz dudnił coraz mocniej, wnikając przez ubranie, przeszywając chłodem. A jednak, szliśmy dalej. On biegł przed siebie z determinacją, jakby chciał zostawić coś za sobą, a ja za nim, gotów stanąć obok, gdy tylko będzie tego potrzebował.
Daisuke biegał niedaleko mnie, tak bym mógł mieć go cały czas na oku, najwyraźniej czuł się bezpiecznie, widząc mnie gdzieś w tle. Ja również co jakiś czas zerkałem w jego stronę, upewniając się, że wszystko jest w porządku. Spacer przebiegał całkiem przyjemnie, powietrze było rześkie, a mimo zachmurzonego nieba, czuło się pewien spokój.
Jedynym problemem, który zaczął się stopniowo nawarstwiać, był deszcz. Początkowo delikatny i ledwie wyczuwalny, z czasem przerodził się w coraz intensywniejszą ulewę. Mnie osobiście nie przeszkadzał, lubię deszcz, szczególnie gdy ciało jest rozgrzane od ruchu, jednak Daisuke zaczynał już się wyraźnie krzywić. Najwidoczniej miał dość biegania w chłodzie, który potęgował lodowaty deszcz smagający twarz i przesiąkający ubrania.
- Wracajmy. Mam już dość biegania, muszę się porządnie wygrzać - Powiedział zrezygnowany, przemoczony do suchej nitki. Jego mina nie pozostawiała złudzeń: to był zdecydowanie głupi pomysł, żeby ruszać się z akademika w taką pogodę. Ale skoro sam chciał, kim ja byłem, żeby mu tego zabraniać?
- Jasne, wracajmy - Zgodziłem się bez wahania. - Zaczyna padać coraz mocniej, a chyba nie chcesz jutro leżeć z gorączką - Dodałem, sam czując, jak chłód zaczyna przeszywać moją wcześniej rozgrzaną skórę.

<Paniczu? C:>

Etykiety

Archiwum