Bardzo podobało mi się to, co widziałem. Ślady, które zostały na jego ciele, były wręcz idealne. Oczywiście, nie mówię o tych głębszych, które zostawiłem pazurami, choć i one miały swój urok ale ślady po zębach? Te były naprawdę zadowalające. No i malinki… ach, malinki prezentowały się najlepiej ze wszystkich znaków, jakie mu pozostawiłem. Jakby mówiły światu: „on należy do mnie”.
W tej chwili wyglądał jeszcze piękniej, jeszcze bardziej pociągająco niż wcześniej, jakby te drobne oznaki mojej obecności dodały mu czegoś dzikiego, nieokiełznanego. I choć powinienem był martwić się o jego komfort, jedyne, co naprawdę zaprzątało mi myśli, to to, czy przypadkiem jakaś głupia maść nie usunie wszystkiego zbyt szybko. Nie chciałem, żeby zostały mu blizny ani otwarte rany, broń Boże ale pragnąłem choć jeszcze przez chwilę nacieszyć się efektem mojej pracy. Poczuć satysfakcję. Zachować ten obraz w pamięci na dłużej.
- Nie martw się - Powiedziałem z bezczelnym uśmiechem, zbliżając się do niego. - Postaram się zrobić ich jeszcze więcej.
Daisuke prychnął śmiechem i odpowiedział mi lekkim pstryczkiem w nos. Pokręcił głową z rozbawieniem, jakby zupełnie nie był zaskoczony tym, co usłyszał.
- W to akurat nie wątpię - Rzucił, a potem położył dłonie na mojej klatce piersiowej. Dotknął mięśni, które napięły się lekko pod jego palcami, jakby chciały udowodnić swoją obecność. Widząc błysk w jego oku, wiedziałem, że ten dotyk wyjątkowo mu się spodobał.
Jego palce przesunęły się powoli po mojej skórze, zatrzymując się na chwilę, jakby chciał zapamiętać każdy centymetr mojego ciała. W jego spojrzeniu czaiło się coś więcej niż tylko rozbawienie, było tam uznanie, fascynacja, a może nawet... czułość? Nie chciałem nadinterpretować, ale to, w jaki sposób na mnie patrzył, jakbym był jednocześnie zdobyczą i czymś cholernie cennym, wbijało mi się pod skórę mocniej niż jakikolwiek ślad, jaki zostawiłem na jego ciele.
- Lubisz patrzeć na to, co zrobiłeś, co? - Zapytał półgłosem, zbliżając się jeszcze bardziej, aż dzieliły nas dosłownie milimetry.
- Lubię wiedzieć, że to moja robota - Odpowiedziałem bez cienia wstydu, przesuwając dłonią po jego żebrach, tuż pod linią drobnych zadrapań. - Wyglądasz w tym lepiej niż mógłbym sobie wyobrazić.
Zachichotał cicho, ale w jego śmiechu kryło się coś nerwowego. Może nie do końca wiedział, jak reagować na to wszystko, może sam był zaskoczony tym, jak bardzo mu się to podoba. Ale nie protestował, kiedy przyciągnąłem go bliżej, opierając jego ciało o swoje. Wręcz przeciwnie, wtulił się bez słowa, jakby dokładnie tego chciał.
Chwilę staliśmy w ciszy. Tylko oddechy, ciepło skóry, bicie serc. Jego głowa spoczęła na moim ramieniu, a palce zaczęły bezwiednie rysować kółka na moim brzuchu.
- Głupi jesteś - Mruknął, niemal z czułością.
- Wiem - Odparłem, całując go w czubek głowy.
Daisuke spojrzał mi w oczy, a potem uśmiechnął się lekko, takim uśmiechem, który mówił więcej niż jakiekolwiek słowa. Takim, który sprawiał, że wszystko inne na moment przestawało mieć znaczenie.
- Tylko spróbuj zostawić mi jeszcze jedną malinkę na szyi, a uduszę cię poduszką - Ostrzegł z udawaną groźbą.
- Spokojnie, przeniosę się niżej - Mruknąłem, przesuwając ustami po jego obojczyku, chwytając dłońmi trochę mocniej jego biodra.
<Paniczu? C:>