Od Haru CD Daisuke

niedziela, 20 lipca 2025

|
 Musiałem być grzeczny?
Przecież byłem. Nie zrobiłem niczego złego. A co niby miałbym zrobić?
Przygotowałem mu posiłek, posprzątałem po nim, zaspokoiłem nawet jego najskrytsze pragnienia... a przynajmniej tak mi się wydawało. Więc co jeszcze powinienem zrobić, aby go uszczęśliwić? Naprawdę chciałbym to wiedzieć.
Starając się nie myśleć o nim, skupiłem się na sprzątaniu. Chciałem, żeby wszystko było idealnie czyste. W końcu, jeśli ja tego nie zrobię, to kto?
Mój towarzysz zdecydowanie nie kwapił się do pomocy. A może po prostu nie chciał? Z nim wszystko było możliwe, potrafił zaskakiwać zarówno ciężką pracą odrobiną lenistwa jak i nagłą troską, która potrafiła zaskoczyć.
Wytarłem blaty, pozamiatałem podłogę, uporządkowałem każdy drobiazg. Kuchnia lśniła czystością, a ja zadowolony z efektu, wytarłem dłonie w ręcznik. Wtedy poczułem na sobie czyjeś spojrzenie.
Odwróciłem się i zobaczyłem Daisuke. Stał w progu, obserwując mnie z intensywnością, która sprawiała, że serce zaczynało mi bić szybciej. Ilustrował mnie wzrokiem, jakby próbował zapamiętać każdy mój ruch, każdy szczegół mojego ciała.
Dziś był inny. Zdecydowanie nie sobą. Nie wiem, czy to przeze mnie, czy to tylko jego chwilowa kapryśność... Ale podobało mi się to. Cały on, tajemniczy, pewny siebie, piękny. Im dłużej z nim przebywałem, tym bardziej mnie fascynował. Był mądry, uroczy, czasem nieprzewidywalny. Czego więcej można było chcieć?
A jednak, nie powinienem tak myśleć. Przecież to nie miało prawa się wydarzyć.
On niedługo miał się zaręczyć, przynajmniej tak wynikało z jego statusu i pozycji społecznej. A ja? Kim byłem w porównaniu do niego? Nędznym wieśniakiem. Nikim.
Nie powinienem nawet zbliżać się do kogoś takiego jak on. To, co się między nami wydarzyło... to wszystko było błędem.
Zamyślony, nie zauważyłem, kiedy podszedł.
Poczułem ciepło jego dłoni na swojej klatce piersiowej. Spojrzałem na niego, uśmiechał się zadziornie, jego oczy błyszczały jak u kota, który właśnie dopadł swoją zdobycz.
- To co ty na to, żeby teraz dostać deser - Zapytał, przesuwając dłonie na moje ramiona, przesuwając się nieco bliżej. W jego głosie brzmiała psotna nuta, a na twarzy malował się uroczy uśmiech, któremu trudno było się oprzeć.
Wciąż nie dowierzałem jego słowom. Delikatnie zawstydzony, odwróciłem wzrok, spoglądając gdzieś w bok, byle tylko nie patrzeć mu prosto w oczy.
Oczywiście, że miałem ochotę na deser. I to nie taki, na jaki człowiek *powinien* mieć ochotę. Ale co mogłem poradzić, kiedy tak piękna istota sama proponowała odrobinę przyjemności?
To było kuszące. Zbyt kuszące.
- Dziś naprawdę mnie zaskakujesz –
- Powiedziałem cicho, szczerze zaskoczony, a jednocześnie zafascynowany jego zachowaniem. - Nie wiem, czym właściwie sobie zasłużyłem na tak dobre traktowanie z twojej strony...
Uśmiechnął się z przekąsem, z tym swoim typowym, figlarnym błyskiem w oku, i odparł:
- Cóż... powiedzmy, że to *dzień dobroci dla zwierząt*. Tylko ostrzegam, nie wolno ci mnie dotykać wszystko chcę robić sam - Jego dłonie powoli zsunęły się w dół, muskając materiał moich spodenek.
Uśmiechnąłem się, gdy usłyszałem jego słowa. No tak, tego akurat mogłem się po nim spodziewać. Dzień dobroci dla zwierząt... W końcu dziś to ja jestem tym wyjątkowo nieposłusznym stworzeniem.
Nie protestowałem. Bez słowa pozwoliłem się poprowadzić do łóżka, oddając mu się bez reszty, całkowicie ufając jego drobnym dłoniom. Już od pierwszego dotyku było jasne, że doskonale wie, co robi, jak się poruszać, jakich gestów używać, by dać mi dokładnie to, czego potrzebuję.
Czułem, jak napięcie narasta, jak całe moje ciało reaguje na każdy jego ruch. Chciałem się poruszyć, dotknąć jego włosów, zanurzyć w nich palce i mocno je szarpnąć, ale pamiętałem o jego zakazie. Szanując granice, które wyznaczył, zamiast tego zacisnąłem dłonie na pościeli, zagryzając wargi. Uczucie gorąca rozlewało się po moim ciele falami, a ja nie potrafiłem już rozróżnić, gdzie kończy się przyjemność, a zaczyna tęsknota za czymś więcej...

<Paniczu? C:>

Etykiety

Archiwum