Miał rację. Pomógł mi i to naprawdę dobrze. Od razu poczułem się jakoś lżej, spokojniej. Moje ciało i umysł znalazły ukojenie, a to w czasie pełni zdarza się wyjątkowo rzadko.
To fascynujące, jak on na mnie działa. Jakby miał władzę nad moim umysłem, jakby umiał dotknąć tych miejsc we mnie, których nawet ja się boję. Co dziwniejsze, ja nawet nie próbuję się temu opierać. Pragnę jego bliskości. Tęsknię za jego zapachem, obecnością, ciepłem jego skóry.
To głupie. Wiem o tym. W rzeczywistości między nami nigdy nie powinno się nic wydarzyć. A jednak, wydarzyło się. I co najdziwniejsze, żadne z nas tego nie żałuje.
- Jesteś naprawdę niesamowity - Przyznałem cicho, patrząc na niego z niemym podziwem. Znowu poczułem to uczucie, ulga zmieszana z napięciem, jakby ciśnienie wewnątrz mnie nagle zelżało.
- Wiem o tym, ale cieszę się, że i ty to w końcu zauważyłeś - Odpowiedział z tym swoim typowym uśmieszkiem, po czym podniósł się z łóżka, zostawiając po sobie ślady krwi.
Tyle przyjemności… a jednak pozostawił po sobie również bałagan. I to ja miałem teraz po nim posprzątać.
Westchnąłem cicho, odprowadzając go wzrokiem aż do drzwi łazienki. Dopiero gdy zniknął za nimi, podniosłem się z łóżka. Musiałem się za to zabrać. Pościel trzeba było zmienić, a tę, której właśnie użyliśmy... cóż, wyprać to jedno, ale ślady krwi prawdopodobnie i tak nie zejdą. Może lepiej ją po prostu wyrzucić.
Wsunąłem na siebie jedynie spodnie i postanowiłem zająć się tym od razu. Miałem jeszcze sporo energii nadmiar, który aż prosił się o rozładowanie, a sprzątanie wydało się całkiem sensownym sposobem.
Skupiony na porządkach, słuchałem uważnie otoczenia. Nie potrafiłem jednak skupić się w pełni tylko na jednej rzeczy. To było niemożliwe. Fakt, byłem spokojniejszy niż zwykle, ale mój umysł wciąż szalał. Chciał więcej, więcej bodźców, więcej emocji, więcej jego.
- No proszę, zdążyłeś już posprzątać - Usłyszałem nagle znajomy głos. Daisuke właśnie wyszedł z łazienki.
- Trochę się nudziłem, gdy tam byłeś - Odparłem, wzruszając ramionami. - I jak twoje rany? Mam nadzieję, że nie zrobiłem ci zbyt dużej krzywdy - Dodałem, przypatrując mu się uważnie. Doskonale wiedziałem, do czego jestem zdolny pod wpływem emocji. I najgorsze było to, że nie potrafiłem nad tym zapanować.
- Nic mi nie będzie. Jakoś się z tego wyliżę - Odpowiedział spokojnie, siadając na swoim łóżku. Wyciągnął z torby jakąś maść, intensywną w zapachu i wyglądającą na równie skuteczną, co odpychającą.
Skrzywiłem się natychmiast. Zapach był ostry, ziołowy, drażniący nozdrza.
- Coś nie tak? - Zapytał, szybko dostrzegając moje skrzywienie. Trudno byłoby to ukryć.
- Ta maść... ma w sobie zbyt dużo intensywnych ziół - Wyjaśniłem, biorąc pościel i kierując się do łazienki. Tam przynajmniej zapach nie był tak uciążliwy, mogłem skupić się na próbie uratowania materiału.
Miałem cichą nadzieję, że uda mi się pozbyć tych plam. Wiem, mówi się, że nadzieja to matka głupich... ale przecież to właśnie ona umiera ostatnia.
Mimo szczerych chęci nie byłem w stanie wyprać tej pościeli. Mimo, że bardzo chciałem, pójdzie do wyrzucenia i tak była już zniszczona.
Opuszczając łazienkę wyrzuciłem zniszczoną pościel do kosza na śmieci wzdychając ciężko.
- Niestety z nią nic już się nie da zrobić - Stwierdziłem, trochę tym faktem niepocieszony..
<Paniczu? C:>