Trochę nie rozumiałem jego problemu. W końcu, co to za problem? Nie musieć odczuwać zimna. Przecież to same plusy. Nie musi zakładać tych wszystkich grubych ubrań, które to zniekształcające ciało i są mało stylowe, martwić się o ogrzewanie, o pieniądze, o choroby, o wszystko. Też chciałbym mieć taki problem. A zamiast tego mam wręcz odwrotnie; odpowiednią temperatura jest dla mnie tylko wtedy, kiedy jest ponad trzydzieści stopni, wtedy mogę powiedzieć, że jest akceptowalnie. W tym świecie, niestety, rzadko kiedy to bywa. Są oczywiście jeszcze Płonące Trony, ale trochę wątpiłem, by chcieli tam takiego mieszańca, jak ja.
– To nie brzmi jak problem – powiedziałem zgodnie z prawdą, powoli się rozluźniając. Do tej pory mięśnie miałem spięte, bo zmarznięte, ale teraz już powoli było w porządku. To jeszcze nie był ten mój ulubiony stan, no ale było w porządku, chociaż przez chwilę.
– Bo to nie na ciebie ludzie się gapią w zimę – odpowiedział, chyba się we mnie wpatrując. Chyba, bo nie byłem pewien, nie patrzyłem na niego, patrzyłem na jeszcze gorącą herbatę, którą powoli piłem. A powinienem pić szybciej, bo zaraz wystygnie i tyle z tego jej ciepła będzie.
– Bo pewnie ci zazdroszczą. Ja już ci zazdroszczę. Też bym tak chciał, nie musisz dbać o zatrzymanie ciepła w sobie. Ja mam z kolei kompletnie odwrotnie – mruknąłem, biorąc łyk tego cudownie gorącego napoju. Niby zwykła herbata, a ile dobra daje. Naprawdę, więcej to ja nie potrzebuję, tylko stałego źródła ciepła. Muszę skądś sobie skombinować jakiś przenośny grzejnik, który mnie będzie wiecznie grzał, bo inaczej to ja nie wiem, jak ja mam żyć z wietrzeniem pokoju, a to przecież dziennie trzeba robić, niezależnie od temperatury.
– To jakaś choroba? – podpytał, chyba nawet trochę tym tematem zainteresowany.
– Ponoć uroda, po mamie. Dużo rzeczy po niej odziedziczyłem – wzruszyłem ramionami. Nigdy siebie nie badałem, ani nie uważałem, że jest to potrzebne, skoro moja mama miała tak samo, i do medyka nie chodziła, to i po co ja mam chodzić? Umarła, ale to, że była zmarzluchem, nie ma nic do rzeczy.
– Ale to też ma swoje plusy. Na przykład jak jest lato, to się chyba nie pocisz – zauważył, na co kiwnąłem głową.
– I nie śmierdzę. Faktycznie, to chyba jedyny plus w tym wszystkim – przytaknąłem, ale czy miało to jeszcze jakieś plusy? Innych nie dostrzegałem.
– To ja cię mogę ogrzewać, jak ci będzie zimno, a ty możesz dzielić się ze mną swoim chłodem w upalne dni – zaproponował, szczerząc się głupio.
– Zastanowię się, czy na to zasługujesz. Mój chłód nie jest dla byle kogo – prychnąłem cicho, oczywiście od razu łapiąc jego żart. Nie wiem, na jakiej zasadzie chce, by to działało. Przecież jak mnie wygrzeje, to moje ciało też się staje cieplejsze. Co najwyżej raz na jakiś czas mogę mu położyć swoje dłonie na karku, to jest najlepsze, co mu mogę zaproponować.
<Piesku? c:>