Nawet byłem zadowolony, że jestem z Haru w pokoju. Bez niego to nie mam pojęcia, co ja bym jadł. Oczywiście, gdyby nie on, to nie byłoby takiego problemu, ponieważ mógłbym normalnie wychodzić z pokoju, miałbym normalnie przespaną noc i spokojną głowę. No ale, tak też jest ciekawie. I mam wolne. Gdybym nie miał do rozwiązania sprawy na głowie; mam do ogarnięcia prototyp pewnego urządzenia, innowacji, chcę, by zaczął działać, no ale na to jeszcze przyjdzie czas.
W milczeniu spożywałem swoje śniadanie, z ulgą wypełniając pustkę w żołądku. Wczorajszy dzień był dla mojego organizmu bardzo wycieńczający, dlatego dobrze, że w końcu mogę coś zjeść, coś pożywnego i zdrowego. I ciepłego. Może to też trochę mnie rozgrzeje, bo dzisiaj to było mi wyjątkowo zimno. Prawdopodobnie to nie tylko przez pogodę, ale i wczorajszy dzień. Jak dzisiaj się wyleżę i wygrzeję, powinno być wszystko w porządku.
- Nie jesteś aby chory? - zapytał w pewnym momencie, przerywając ciszę. Trochę mnie to zaskoczyło .
- Nie. To efekt wczorajszego dnia. Mocno wczoraj przesadziłem, i dzisiaj to muszę jakoś przetrawić – odpowiedziałem, pocierając skronie. Jakoś to przetrwam, nie pierwszy, nie ostatni raz.
- Może później się jeszcze prześpij. I tak nie możemy teraz nic zrobić – zaproponował, na co pokręciłem głową. Jak nie możemy nic zrobić? Możemy rozpisać wszystko, co wiemy, wszystkie hipotezy, i jak dobrze to rozpracujemy, to prędzej my znajdziemy sprawcę niż ci śledczy. Gdybym tylko miał dostęp do wyników sekcji zwłok... Może jakoś udałoby mi się to ogarnąć? Gdyby babka się dowiedziała, że Suzue jest w niebezpieczeństwie, może by zniosła pewne ograniczenia...? Musimy ją poinformować. Albo chwilę poczekać, bo i tak najpewniej sama się dowie na przestrzeni kilku dni.
- Coś zawsze się znajdzie. Po zajęciach Suzue tutaj przyjdzie, może powie nam coś nowego – powiedziałem, pijąc gorącą kawę. Jakie to było wspaniałe uczucie... jakże brakowało mi ciepła w tej chwili.
- Po zajęciach, a do tego jeszcze trochę czasu. W porównaniu do twojego pierwszego dnia, wyglądasz tragicznie – to były naprawdę miłe słowa, aż się ciepło na sercu zrobiło.
- Jak tylko ta sprawa się skończy, albo chociaż przestaną cię podejrzewać, wybiorę się do spa. Tego mi w życiu brakuje – powiedziałem, rozmarzając się nad tym pomysłem. Ciepełko, masaż i spokój... - Może udałbyś się ze mną.
- Oj, nie, ja się do takich rzeczy nie nadaję – od razu się wycofał, co mi się nie podobało.
- A próbowałeś kiedykolwiek? - zapytałem, unosząc brew.
- No... nie. Nie miałem jakoś tak okazji – podrapał się nerwowo po karku.
- To postanowione. Czekamy na możliwość wyjścia, i się relaksujemy – zarządziłem, już sobie wszystko w głowie układając.
- To chyba trochę kosztuje, prawda? A ja nie mam pieniędzy.
- Wiem. Na szczęście tym nie musisz się przejmować, ja się wszystko opłacę. Swoją drogą, bardzo dobre śniadanie ci wyszło – pochwaliłem go, odsuwając od siebie pusty już talerz.
<Kuchciku? c:>