Od Daisuke CD Haru

poniedziałek, 7 lipca 2025

|
 Na jego słowa uniosłem z rozbawieniem głowę. Hucznie? Stwierdziłbym, że było całkiem spokojnie i kulturalnie. No, prawie kulturalnie, nasze odzienie odbiegało od normy, do takiej uroczystej kolacji nie zakładało się piżamy i samych spodni, w jego przypadku. Ale ja tam na to nie narzekałem. Im więcej piłem, tym te widoki mi się bardziej podobały. 
– Nie jest to za bardzo huczne. Rzekłbym, że to nawet spokojne – wzruszyłem ramionami, zerkając na pustą butelkę. Trochę byłem w szoku, że udało nam się ją całą wypić. Rzadko kiedy piję tak dużo, mój wiek jednak nie jest odpowiedni i raczej na kolacjach dostawałem co najwyżej jeden kieliszek wina. Jednak po kolacji, z dala od wzroku babki... cóż, różnie się dziać potrafiło. – Hucznie to dopiero może zacząć być – dodałem, uśmiechając się lekko. 
– Za hucznie też być nie może. Jak opiekunowie tutaj wpadną? – zapytał, ale nie wyczułem, by się tym przejmował aż tak. 
– Na pewno byś się tym wtedy strasznie przejął. Zresztą, wydaje mi się, że mają poważniejsze problemy niż jedna, spokojna impreza. Będę jeszcze musiał później dopilnować, by całe grono wystosowało wobec ciebie przeprosiny – dodałem, poprawiając swoją grzywkę, która to uparcie wpadała mi w oczy. Doskonale wiedziałem jednak, że nie mogłem jej skrócić, bo gdybym to uczynił, moje włosy po zaczesaniu do tyłu już nie układałyby się idealnie. Musiałem teraz po prostu trochę cierpieć. 
– Nie jest to potrzebne – machnął ręką, ale ja i tak swoje wiedziałem.
– Jest potrzebne. Pomylili się i muszą swoją pomyłkę naprostować. Utarcie nosa dobrze im zrobi, a ile jeszcze przy okazji są nam przyjemności – wymamrotałem, podnosząc się z krzesła. Chciałem odnieść kieliszki, i butelkę, ale jakoś tak się stało, że zakręciło mi się w głowie. Może trochę za szybko wstałem? Bo to na pewno nie od alkoholu. Jestem młody, ale głowę mam niezłą, przynajmniej tak mi się wydawało. Na moje szczęście Haru i jego refleks zadziałały bardzo szybko i nim upadłem, trwałem bezpiecznie w jego ramionach. Ciepłych ramionach. To było naprawdę przyjemne, takiej dużej dawki ciepła było mi w ostatnich dniach za mało, a on ją w sobie nosił cały czas. I się okrutnik nie dzielił. 
– Czyżby ktoś tu za dużo wypił? – wyszczerzył się głupio, na co prychnąłem cicho. 
– Za szybko wstałem. To tylko i wyłącznie z tego powodu – mruknąłem, ale nie odsunąłem go od siebie. Jakoś tak pewniej czułem się, kiedy mnie obejmował. 
– Jasne, jasne. Chodź, zaniosę cię do łóżka – zaproponował i już po chwili bez wahania wziął mnie na ręce. Jego krok był niepewny, chwiejny, a kiedy znajdował się raptem pół metra od mojego łóżka, jakoś się potknął o własne nogi. Na szczęście ten materac był bardzo blisko, dlatego to upadliśmy właśnie na niego, cicho śmiejąc się z tego zdarzenia. Chociaż, co w tym takiego było śmiesznego, to ja nie wiem, ale po prostu mnie to bawiło. 
– Czyżby ktoś tu za dużo wypił? – sparafrazowałem jego słowa, opierając się na łokciu i przyglądając się mu z rozbawieniem. 
– Może. Nie mam pojęcia, jak ja teraz na swoje łóżko wrócę – wymamrotał, patrząc na mnie lekko zamglonym spojrzeniem. 
– Może wspaniałomyślnie pomogę ci zostać na moim – zaproponowałem, oblizując wargi. Strasznie mi się pić chciało. A nie wiem, jak to możliwe, skoro kilka szklanek alkoholu wypiłem. 
– Tak? A za co w zamian? – zapytał, skracając dystans między nami. Był teraz blisko, niebezpiecznie blisko. Mogłem wyczuć jego zapach wymieszany z alkoholem, a opuszki moich palców przyjemnie mrówiły pod wpływem jego emocji, których może i bym nie nazwał, ale które to w końcu były pozytywne. 
– To zależy, co możesz dać mi w zamian – uśmiechnąłem się zadziornie, doskonale wyczuwając napięcie pomiędzy nami. 

<Piesku? c:>

Etykiety

Archiwum