Z zadowoleniem zobaczyłem, że Haru w końcu zaczął sprzątać. Świetnie, jak już w końcu będzie tu panować porządek, łatwiej będzie mi się skupić. Ten bałagan trochę mnie rozpraszał, nie przywykłem do pracy a takich chaotycznych warunkach. Zadowolony usiadłem na łóżku, zabierając książkę i zeszyt wraz z piórem, by robić notatki. Przez chwilę rozważałem, czy aby nie założyć rękawiczek, aby się jednak całkowicie odciąć od tych rozpraszających emocji, ale w końcu stwierdziłem, że powinienem już powoli trenować ignorowanie uczuć innych, zwłaszcza w pojedynczych przypadkach. W sali pełnej ludzi to oczywiście nie będzie to możliwe, ale metodą małych kroczków będę w stanie więcej znieść.
Akurat w momencie, w którym mój współlokator skończył sprzątać, rozległo się ciche pukanie do drzwi i chwilę po tym do środka wszedł opiekun, wraz z zapasami jedzenia na dzisiejszy dzień. Swoją drogą, bardzo nie podobało mi się to, że oni wszyscy mieli klucze do naszych pokoi. Po co mamy możliwość zamykania się, skoro oni i tak mogą wchodzić wtedy, kiedy chcą? Niby tak jest ze względów bezpieczeństwa, ale po ostatnich wydarzeniach to nawet nie jest argument. Gdyby więcej takich odrzutów społecznych było w gronie pedagogicznym, nastąpiłaby katastrofa. Może w końcu lepiej będą dobierać pracowników, zaczną jakieś testy robić... no i pozbędą się kluczy. Nie chciałbym, by jakiś stary typ wszedł mi do środka, kiedy się przebieram.
– Wasza porcja na dzisiaj. Do czasu pogrzebu wszystkie zajęcia są odwołane, więc jeszcze trochę tutaj posiedzicie – powiedział beznamiętnie mężczyzna, wywołując u mnie wręcz poczucie obrzydzenia.
– To wszystko, co ma nam pan do powiedzenia? – zapytałem, okładając książkę na bok.
– Nic więcej nie mam wam do przekazania – odpowiedział, co mi się jeszcze mniej spodobało.
– A przeprosiny? Pan, i chyba całe ciało pedagogiczne, od razu założyło, że to Haru za tym wszystkim stoi, a ja kłamię, dając mu alibi. Zasługujemy na przeprosiny, a już na pewno Haru – powiedziałem zimno, mrużąc gniewnie oczy. Jego zachowanie naprawdę mocno mnie irytowało. Czemu nie potrafi się przyznać do błędu? To jest strasznie irytujące. Ja się nie przyznaję, bo błędów nie popełniam. A oni? Jeden z ich współpracowników, ich kolega, okazał się mordercą, psychopatą i nie uważają, że Haru zasługuje na to słowo? Podburzyło mnie to trochę, nie powiem.
– No tak... przepraszam – rzucił, nawet nie patrząc ani na mnie, ani na mojego współlokatora.
– Cała akademia powinna to usłyszeć, od każdego z was – rzuciłem, pomimo tego, że wyczułem, że Haru już się czuje niezręcznie. Nie chciałem tego odpuszczać, zasługujemy na to, i to dostaniemy.
– Nie wyobrażaj sobie, Kambe – odpowiedział, opuszczając pokój.
– Co za dupek – rzuciłem, nie przejmując się tym, czy mnie usłyszy czy też nie
<Piesku? c:>