Czy to było głupie? Możliwe. Ale jeżeli to ma nam pomóc, nie zamierzam wybrzydzać. Dzięki jego zmysłom tym razem będzie trochę sprawniej, będziemy wiedzieć, kto gdzie jest, i czy ktoś się nie zbliża. Tak, jakoś damy radę. Nie mamy za bardzo wyjścia niż nie dać rady. Może trochę się stresowałem, ale mimo wszystko starałem się trzymać nerwy na wodzy. Panika nic nam nie pomoże, a wręcz przeciwnie, tylko nam zaszkodzi.
Kiedy tylko Suzue opuściła nasz pokój, musieliśmy się zbierać. Przed wyjściem jeszcze upewniłem się, jak wyglądam. Odkąd tylko zacząłem z nim mieszkać, z dnia na dzień wyglądałem coraz gorzej. Muszę się ogarnąć, i zacząć porządnie o siebie dbać, bo to, co teraz reprezentuję sobą, odbiega od perfekcyjności, którą zawsze chcę reprezentować.
- Chcesz się upewnić, że jak cię złapią, będziesz wyglądał dobrze? - zapytał Haru, przyglądając mi się z lekkim rozbawieniem.
- Żebym ja wyglądał w tej chwili dobrze, to by się musiał cud zdarzyć – mruknąłem, poprawiając swoje włosy, które to swobodnie opadały mi na czoło. Jak to wszystko się skończy, wykonam chyba pielęgnację składającą się z trzynastu kroków; porządne oczyszczenie, nawilżenie, wszystkie maski, płatki pod oczy... przed właściwym spa, domowe spa. Bo wstyd w takim stanie się gdziekolwiek pokazywać. - Jest na granicy akceptowalności. Musi mi to wystarczyć.
- Wyglądasz dobrze. Po prostu jesteś zmęczony. W końcu się wyśpisz i będzie dobrze – pocieszył mnie, na co lekko się skrzywiłem.
- Nie mogę wyglądać dobrze. To za mało. Ale teraz to nie jest najważniejsze. Chodźmy – zarządziłem, wychodząc z pokoju, a Haru oczywiście za mną.
Przemieszczaliśmy się szybko i cicho, nie mogąc zostać złapanym. Zajęcia jeszcze trwały, zatem niewiele osób się tu kręciło. Kiedy zeszliśmy na parter, okazało się, że mieliśmy szczęście, i jedyne, kogo musieliśmy się pozbyć, to dwóch opiekunów, którzy pilnowali, by nikt się tu nie kręcił. Aż dwóch... świeżo po zbrodni był tu tylko jeden. Pytanie też, czy zaraz nie pojawią się tu jacyś śledczy. Oby się tylko pospieszył.
- Dasz radę? - spytał cicho, zerkając na mnie z uwagą.
- To tylko dwie osoby. Oczywiście, że dam. Będziesz musiał zaufać tylko mnie, i moim umiejętnościom – odpowiedziałem, przyglądając się jeszcze przez chwilę otoczeniu zastanawiając się, jak ich odciągnąć. - Z panem Bickhamem mam dobry kontakt, mogę mu wszczepić myśl, by gdzieś sobie poszedł. Do toalety, na przykład. A jak chodzi o tego drugiego... Stworzę przejście tam, w cieniu, widzisz? Uderzysz w ścianę, wywołasz hałas, a on pójdzie zobaczyć, co to. Wtedy wejdziemy.
- Więc chcesz za mną tam wejść? - spytał niepewnie, zerkając na mnie z obawą.
- Trochę nie mam wyjścia. Muszę cię później stamtąd zabrać. Postaram się nie patrzeć za bardzo – wyznałem, nie będąc z tego zadowolony... no ale po wczorajszym gorzej być już nie może. Dam radę. - Gotowy? - zapytałem, ściągając rękawiczki. Jeżeli zostaniemy złapani, ciężko będzie to wyjaśnić, oboje dużo ryzykujemy.
<Piesku? C:>