Ból z powodu każdego ugryzienia czy zadrapania oraz krew spływająca z moich ran nie za bardzo mi przeszkadzały. Właściwie, to możliwe, że go tak odrobinkę nakręcałem, bo ten ból był na swój sposób przyjemny. Może to też dlatego, że przejmowałem jego emocje trochę tak nieświadomie? To też było niezwykłe, czuć to wszystko, przez co przechodził w tej chwili, a w tej chwili było w nim tyle emocji tak dla mnie jasnych, a jednocześnie tak dla mnie fantastycznych. Z nikim nie miałem jeszcze tak brutalnego, a i jednocześnie pełnego emocji stosunku. Doświadczenie nie do opisania.
W pewnym momencie Haru chwycił mój nadgarstek, by odciągnąć jedną z dłoni od mojej twarzy; musiałem w końcu powstrzymywać się od tego, by nie wydać z siebie żadnego dźwięku, a to, przy tym, co ze mną robił, było ciężkie do zrealizowania. To, co ze mną robił, też było interesujące. Najpierw traktował mnie jak zabawkę do zaspokojenia swoich potrzeb, co w takich chwilach niekoniecznie mi przeszkadza, a chwilę później jakby się opamiętywał, i starał się pieścić moje ciało, by i mnie było przyjemnie. Jakby się biły w nim dwie świadomości... I ciężko mi było stwierdzić, która w nim wygrywa.
– Haru? – spytałem niepewnie drżącym głosem, kiedy ten zmienił pozycję tak, by łatwiej unieruchomić moje dłonie, i w sumie mnie samego. W sumie, to nie było jakoś bardzo trudne, on swoją dłonią był w stanie mnie unieruchomić bardzo sprawnie.
– Chcę cię słyszeć – wycharczał, a ja po raz pierwszy poczułem niepewność. Nie z powodu tego, co robimy, ale czego ode mnie oczekuje. Nie chciałem, by mnie w jakikolwiek sposób słyszał. I tak niektóre dźwięki ledwo powstrzymywałem już z pomocą swojej dłoni. A bez niej? Przecież to nie będzie możliwe.
– To... To nie jest dobry pomysł – wymamrotałem, zagryzając dolną wargę, byleby tylko mnie nie usłyszał.
Mojemu współlokatorowi się to nie spodobało. Miałem wrażenie, że teraz postawił przed sobą nowy cel, by mnie złamać, czego nie rozumiałem. Na pewno wystarczająco pokazuję mu, że jest mi dobrze. Po co miałby jeszcze słyszeć mój głos?
Wystarczyło, by chwilę popieścił moje ciało i poruszył się mocniej w moim wnętrzu, a z moich ust wydobył się cichy jęk. A potem kolejny. I znów. Mimo wszystko starałem się, by moje jęki pozostały ciche, nie chcąc dostarczać rozrywki innym mieszkańcom akademika, i to było jakoś wykonalne, chociaż wargi miałem już poranione nie tylko od jego, ale i tych swoich zębów.
Po tym wszystkim potrzebowałem chwili, by odsapnąć, wziąć głęboki wdech. Byłem obolały, ale i usatysfakcjonowany, a Haru — uspokojony. Dalej czujny, owszem, ale te jego emocje, które się w nim kłębiły, były trochę naprostowane.
– Jak się czujesz? – spytał niepewnie, kładąc się obok mnie.
– Padnięty – wymamrotałem, nie wiedząc, czy lepię się przez krew, moje nasienie, jego nasienie, czy to wszystko naraz? Dobrze, że popchnął mnie na swoje łóżko; wygląda ono jak miejsce zbrodni. – Ale muszę się umyć. I opatrzyć rany – dodałem, zerkając na jedną z nich. Miałem specjalną maść, która nie dość, że przyspiesza gojenie, to i działa na blizny. Ale wpierw muszę te rany oczyścić. – Jesteś znacznie spokojniejszy. Mówiłem ci, że potrafię pomóc – dodałem, zadowolony sam z siebie, gładząc jego uszka. Nie wiem, jak on to odczuł, ale ja skupiałem się nie tylko na seksie, ale i na jego emocjach, by je uporządkować...
<Piesku? c:>