Od Soreya CD Mikleo

sobota, 28 czerwca 2025

|
 Zadowolony z tego pozytywnego odbioru Mikleo zabrałem się za przygotowanie mojej popisowej czekolady bardzo, ale to bardzo sumiennie. Nie miałem żadnego proszku, który miał na opakowaniu napis „gorąca czekolada”, nie, nie. To byłoby za proste, no i nie takie dobre. Wpierw zabrałem się za siekanie czekolady, mlecznej i gorzkiej, a następnie zabrałem się za gotowanie mleka oraz śmietanki. Kiedy już mieszanka ta się zagotowała, dodałem do niej wcześniej przygotowaną czekoladę i mieszałem, dopóki się całkowicie nie roztopiło. Po tym rozlałem ją na dwa kubki i przyozdobiłem tym, co tam jeszcze miałem; bitą śmietaną, piankami, szczyptą cynamonu... no dałem wszystko, co mogłem dać, i co oczywiście pasowało. Nie mogłem też dać zbyt wiele, by nie przesadzić. Idealna równowaga. 
- Proszę bardzo. Moja specjalna czekolada dla specjalnej osoby – uśmiechnąłem się do niego szeroko, podając mu jeden z kubków. Samemu jeszcze nie piłem obserwując, jak bierze pierwszy łyk, i tym samym troszkę brudzi swój nosek bitą śmietaną. Jak to u niego działa, że niezależnie, co robi, wygląda przepięknie? To chyba musi być jakiś jego ukryty talent, innego tutaj wytłumaczenia nie widzę. - I jak? - zapytałem, nie mogąc się doczekać jego słów i oceny. Włożyłem w to całe moje serce, pilnowałem, by wszystko było idealnie, właśnie dla niego. 
- Przepyszna – wyznał, uśmiechając się łagodnie. I to był taki piękny uśmiech, szczery, taki, który uwielbiałem. 
- Poczekaj chwilę, na nosku się ubrudziłeś... - odpowiedziałem, sięgając po chusteczkę. 
- Wiecie co, ja was może na noc samych zostawię. U Jasona jest wolne miejsce, jeszcze tam pogadam z nim na temat jutrzejszej prezentacji. Wy się tu bawcie dobrze, byleby jak wrócę po południu to czysto było – stwierdził nagle Alexander, podnosząc się z łóżka i chwytając za swoją torbę i ubrania, które miał na jutro przygotowane. 
- Co? Ale nie musisz... - zacząłem, trochę go nie rozumiejąc. Czy ja coś robię takiego dziwnego? Miki jest przyjacielem i będzie tylko i wyłącznie przyjacielem. Nie dość, że jest Serafinem, który przecież na pewno nie patrzy na takie przyziemne sprawy, jaką jest miłość, no przecież mój tylko dobry przyjaciel. Ja w sumie jestem aniołem, i też nie powinienem na to patrzeć, ale nie potrafiłem żyć bez takich relacji, i tych uczuciowych i fizycznych. Co prawda, miłości nie uświadczyłem, ale zauroczeń trochę w moim życiu było. 
- Chyba jednak wolę. Miłej nocy wam życzę – stwierdził i opuścił nasz pokój. 
- Nie rozumiem... przecież mówiłem mu, że tylko przyjacielem jesteś. Zachowuję się względem ciebie jakoś nie tak? - zapytałem, odwracając się w stronę Mikiego. 
- Według mnie zachowujesz się jak zawsze. Niektórzy ludzie, jak już sobie coś wymyślą, to twardo przy tym stoją, nawet jak dowody mówią coś przeciwnego – odpowiedział Miki, wzruszając ramionami. Cóż, skoro mój przyjaciel twierdzi, że zachowuję się w porządku, no to muszę się zachowywać w porządku. A Alexander coś sobie dopowiada. Zresztą, jego zdanie nie powinno mnie jakoś bardzo interesować, i tak w tym momencie wiedziałem po raz ostatni. 
- Może masz rację... ale nie przeszkadzałoby ci, gdybym miał chłopaka? - dopytałem niepewnie, zdając sobie sprawę, że chyba jeszcze nie wie o tym, że wolę tę samą płeć, a nie przeciwną, jak większość z nas. 

<Owieczko? c:>

Etykiety

Archiwum