Z niecierpliwieniem czekałem na wyznaczony dzień, ale gdy wreszcie nadszedł, nie ruszyłem nad jezioro. Wahałem się, walczyłem sam ze sobą, nie wiedząc, czy powinienem opuścić to miejsce. Poza tym miałem jeszcze pracę do wykonania, zanim będę mógł zejść dziadkowi z oczu.
Staruszek wciąż się do mnie nie odzywał, wszystkie informacje przekazywały mi inne serafiny. Jego milczenie coraz mocniej uświadamiało mi, jak bardzo jestem tu niepotrzebny. Bo skoro nawet na mnie nie patrzył, to czy w ogóle zauważy moją nieobecność?
Gdyby naprawdę mu zależało, odezwałby się choć raz, zwrócił moją uwagę, dał jakikolwiek znak… ale on milczał. Nawet do mnie nie przyszedł. To była jasna wiadomość: tak naprawdę mnie tu nie chce.
Im dłużej o tym myślałem, tym bardziej byłem pewien, że chcę stąd odejść. Oczywiście myśli we mnie walczyły, a narastające poczucie winy sprawiało, że się wahałem.
Westchnąłem ciężko, gdy po kilku godzinach wreszcie zakończyłem swoją pracę i mogłem wrócić do pokoju.
Tak naprawdę jednak planowałem spotkać się z przyjacielem, choć nie wiedziałem, czy już na mnie czeka. W końcu nie ustaliliśmy żadnej konkretnej godziny, więc nie mogłem być tego pewien. A jednak… znając go, mogłem się spodziewać, że mnie zaskoczy swoją obecnością.
Biorąc głęboki wdech, ruszyłem w stronę jeziora, starając się nie zwracać na siebie uwagi. Nie chciałem, aby ktokolwiek się domyślił, co planujemy. Wystarczyłby jeden donos do dziadka, a to mogłoby się skończyć naprawdę źle.
- Sorey - Odezwałem się cicho, gdy tylko zjawiłem się nad brzegiem. – Długo tu czekasz? - Zapytałem, zwracałem w tym samym jego uwagę.
Mój przyjaciel, gdy mnie zobaczył, natychmiast wstał z pomostu i ruszył w moją stronę z szerokim uśmiechem na twarzy.
- Miki, nareszcie jesteś! Tak bardzo się stęskniłem - Powiedział, mocno mnie ściskając. - Przyszedłem tu z samego rana, myśląc, że już tu na mnie czekasz. A potem przypomniałem sobie, że tak naprawdę nie ustaliliśmy żadnej godziny… - Odpowiedział, ciesząc się jak dziecko z mojego pojawienia się.
- Z samego rana? Ty naprawdę musiałeś się nudzić - Zaśmiałem się, kręcąc głową.
- Nudziłem się, ale i martwiłem o ciebie. Dziadek coś ci zrobił? Powiedział coś przykrego? Mam nadzieję, że nie… A co z naszym odejściem stąd? Zdecydowałeś się? Ja już wszystko przygotowałem, wszystko wiem i teraz tylko czekam na ciebie - Wyjaśnił, ściskając moje dłonie.
- Nic nie powiedział... Unika mnie i w ogóle się do mnie nie odzywa - Westchnąłem, zmęczony i rozgoryczony tym wszystkim co mnie spotyka.
Tak naprawdę to nic złego mu nie zrobiłem, a on traktuje mnie jak największy problem. Mam dość. Chcę stąd odejść i to jak najszybciej.
- Tak, chcę odejść z tobą. Mam dość tego miejsca, dość sposobu, w jaki dziadek mnie traktuje. Może gdy odejdę, zrozumie, co stracił? Choć tak naprawdę, wcale w to nie wierzę - Przyznałem, doskonale zdając sobie sprawę, jak to wszystko się potoczy.
- Hej, Miki, nie martw się. Masz mnie, a ja nie pozwolę, żeby ktoś cię skrzywdził - Zapewnił mnie Sorey, kładąc dłoń na moim policzku, uśmiechając się przy tym ciepło.
I choć sam nie odwzajemniłem uśmiechu, kiwnąłem lekko głową, wdzięczny, że mam takiego przyjaciela u boku.
- Pomożesz mi się spakować? - Zapytałem cicho. - Nie miałem jeszcze czasu się za to zabrać. - Wyjaśniłem, nie chcąc wracać do wioski bez niego.
<Przyjacielu? C:>