Od Haru CD Daisuke

środa, 25 czerwca 2025

|
 Szczerze mówiąc, miałem to naprawdę gdzieś nieważne, czy jego rodzina i bliscy to tkacze, czy ktoś inny. Dla mnie i tak niczego to nie zmieniało. Patrzyłem na ludzi inaczej niż większość te grupy, frakcje i podziały zwyczajnie mnie nie interesowały.
Nie byłem po stronie żadnej z grup i wcale nie wiedziałem, czy kiedykolwiek zechcę do którejś dołączyć. Może zamiast udawać, że mnie to wszystko obchodzi, po prostu odejdę i znajdę własną drogę w życiu? Przecież nikt nie może mi tego zabronić.
- Obawiam się, że naprawdę mam to gdzieś - Rzuciłem, opierając głowę o chłodną szybę... 
Tak naprawdę nie obchodzi mnie, kto kim jest ani do jakiej frakcji należy. To dla mnie zupełnie bez znaczenia.
- Masz to gdzieś? Czy ty w ogóle wiesz, czym zajmują się Tkacze? - Zapytał, jakby chciał mnie sprawdzić, jakby był pewien, że nie mam pojęcia, kim naprawdę jest, a raczej kim chce się stać… choć przecież jeszcze się nie stał.
- Wiem. Jesteście idealistami. I zdajecie sobie sprawę, że magia umiera, ale za wszelką cenę chcecie przywrócić ją w świecie ludzi. Większość tego nie pochwala, dlatego tak was nie cierpią - Odpowiedziałem spokojnie, wciąż z tym samym nastawieniem. Naprawdę mnie to nie obchodzi. Kim jest jego rodzina, kim są jego bliscy i kim chce być w przyszłości… To bez znaczenia. Tak jak wcześniej mówiłem, frakcje mnie kompletnie nie interesują.
- A ty? Ty do jakiej frakcji chcesz należeć w przyszłości? - Zapytał, unosząc jedną brew.
Na moment się zawahałem, zastanawiając, czy w ogóle mu o tym mówić. Babcia zawsze powtarzała, żeby nie zdradzać wszystkiego obcym.
Ale czy to, jaką ścieżką chcę podążać, naprawdę miałoby coś zmienić? On ma swój wybór, ja swój, i nie zamierzam ingerować ani pozwalać, żeby ktoś ingerował w moje.
- Do żadnej - Rzuciłem krótko, wzruszając ramionami.
- Do żadnej? Przecież nie możesz być nigdzie… Chcesz być wyrzutkiem? - Daisuke wydawał się naprawdę zaskoczony, tylko nie rozumiałem dlaczego przecież to nie jego sprawa.
- A co to zmienia? Już teraz jestem wyrzutkiem. I choć ludzie mnie lubią, tak naprawdę mnie nie znają. Lgną do mnie, bo mogą coś ode mnie dostać. Ja za to… czuję, że tu jest bardzo mało prawdziwego dobra. Widzę to wszystko. Widzę, jak zmieniają się ich emocje, jak się pocą, gdy kłamią, jak bije im serce, gdy się boją. Każdy może się zdradzić. Gdyby tylko wiedzieli, kim naprawdę jestem, byliby bardziej ostrożni – Wyjaśniłem spokojnie, znów wzruszając ramionami.
- A więc kim tak naprawdę jesteś? - W jego głosie usłyszałem wyraźne zainteresowanie. No tak, chciał wiedzieć, kim jestem, choć tak naprawdę i tak się tego nie dowie… przynajmniej na razie. Bo prędzej czy później i tak się dowie. W końcu jest moim współlokatorem.
- Powiedzieć ci nie mogę, bo musiałbym cię zabić - Rzuciłem z lekkim uśmiechem, choć wiedziałem, jak wiele prawdy jest w tych słowach. - Ale jestem pewien, że prędzej czy później i tak się dowiesz - Dodałem, mając świadomość ukazywania moich wilczych akcentów podczas pełni, wiedziałem również, że ukrycie prawdy stanie się praktycznie niemożliwe.

<Paniczu? C:>

Etykiety

Archiwum