No tak, to może być problem… Jeśli będzie chodził, na pewno mnie obudzi. No nic będę musiał się do tego przyzwyczaić. Może z czasem przestanę zwracać na niego uwagę… choć tak naprawdę dobrze wiedziałem, że tak się nie stanie.
Mruknąłem cicho pod nosem kilka słów i położyłem głowę na poduszce. Muszę jakoś to przetrwać i mieć nadzieję, że nie będzie tak źle, jak mówi. W innym przypadku pozostanie mi spać na zewnątrz… choć i tam wcale nie jest tak cicho.
Ciężkie jest życie wilkołaka.
Leżąc na poduszce, zamknąłem oczy, lecz sen nie nadchodził. Każdy dźwięk choćby najcichszy rozbrzmiewał w ciszy jak krzyk. Skrzypnięcie deski, pomruk wiatru za oknem, odległy trzask… wszystko to wyostrzało moje zmysły, zmuszając mnie do czujności.
Nawet jego oddech mnie rozbudzał. Leżąc tak, nie byłem w stanie ponownie zasnąć, choć naprawdę tego pragnąłem. Czyżby ta noc miała się ciągnąć w nieskończoność? Czy znów, gdy wreszcie zmrużę oczy, on mnie obudzi? Miałem szczerą nadzieję, że tak się nie stanie, bo inaczej naprawdę oszaleję.
W końcu sen nadszedł, lecz nie był spokojny. Noc wypełniły koszmary z dzieciństwa, znów widziałem śmierć brata i rodziców. Zabiłem ich. Zabiłem ich wszystkich…
Jestem potworem, który nie zasługuje na życie. To ja powinienem był wtedy umrzeć. Dlaczego Bóg pozwolił mi przeżyć? Czyżby chciał, bym do końca swoich dni nosił brzemię śmierci najbliższych? Może właśnie na to sobie zasłużyłem.
Kolejny raz wyrwał mnie ze snu cichy szelest. Coś się działo wokół, słyszałem kroki, które natychmiast postawiły mnie w gotowość. Otworzyłem oczy i spojrzałem na łóżko obok. Dzieciak wstał i przechadzał się po pokoju, zatrzymując się przy oknie.
No dobrze… to zdecydowanie jest dziwne. Lunatykowanie? Nigdy wcześniej się z tym nie spotkałem. Słyszałem, że takie rzeczy się zdarzają, ale na własne oczy widziałem to po raz pierwszy. Cóż, może być naprawdę ciekawie…
Obserwowałem go bardzo uważnie – każdy krok, każdy ruch. W tej chwili jednak stał przy oknie jak posąg, jakby nic i nikt nie był w stanie go poruszyć. Ciekawe, o czym śni… czy w ogóle śni? A może po prostu wstał i patrzy na świat za oknem?
Nie, zdecydowanie nie. Jego spokojny oddech uświadamiał mnie, że wciąż śpi. Jeszcze się nie obudził. A więc lunatykuje? Czy to bezpieczne? A co, jeśli podczas mojego snu zechce mi coś zrobić? Co, jeśli przyśni mu się coś złego i próbując się bronić, zaatakuje mnie?
Trochę mnie to martwiło. A jednak, zamiast go wybudzać, uniosłem się na łokciach i uważnie obserwowałem każdy jego ruch.
Widząc, że nic złego się nie dzieje, w końcu podniosłem się z łóżka i delikatnie położyłem dłoń na jego ramieniu.
Nie zbudziło go to i może tak było lepiej. Odprowadziłem chłopaka spokojnie do łóżka, bo naprawdę nie chcę mieć go na sumieniu, gdyby coś się złego stało.
Daisuke bo jak dobrze pamiętam tak miał na imię z moją pomocą wrócił na swoje posłanie i na szczęście już tam został.
Oby więcej nie chodził po pokoju, naprawdę chciałbym się wyspać przed rozpoczęciem nowego roku na akademii.
<Daisuke? C:>