Od Haru CD Daisuke

wtorek, 24 czerwca 2025

|
 Jak miło, że według niego nie śmierdzę, przynajmniej w taki sposób mu nie przeszkadzam.
- Ciężko jest nie zadbać o higienę, gdy ma się tak wyczulony węch i wyczuwa więcej, niż by się chciało - Wyjaśniłem, podnosząc się do siadu i przeczesując dłonią zmierzwione włosy.
Pora wstać i wziąć się w garść, choć pogoda zdecydowanie do tego nie zachęcała. Za oknem lała się ściana deszczu, krople bębniły głośno o parapet, a świat skrywała ponura, stalowoszara aura.
- Przynajmniej plusem jest to, że dzięki temu dbasz o swoją higienę - Stwierdził, a ja skinąłem głową. 
Musiałem przyznać mu rację. Życie z wyczulonym węchem miało swoją cenę: zmuszało do dbałości o czystość własnego ciała. Zbyt intensywne zapachy, choćby te najdrobniejsze, potrafiły mnie rozdrażnić albo zwyczajnie przyprawić o ból głowy.
- Oczywiście gorzej jest, gdy ktoś obok mnie naprawdę śmierdzi. Uwierz, czuję to dużo mocniej niż ty - Dodałem, schodząc z łóżka. Sięgnąłem po krótką koszulkę i spodenki. Choć deszcz uderzał w szyby coraz mocniej, mnie było wystarczająco ciepło. Gorące ciało sprawiało, że temperatura na zewnątrz miała dla mnie drugorzędne znaczenie.
- W to nie wątpię - Mruknął, gdy znikałem w łazience.
Po kilku minutach wróciłem odświeżony, przebrany i gotowy zmierzyć się z nowym dniem. Przeczesałem jeszcze lekko wilgotne włosy i spojrzałem na towarzysza. Przyglądał mi się z wyraźnym niedowierzaniem, mrużąc oczy i unosząc brew.
- Czy ty naprawdę zamierzasz wyjść na zewnątrz tak ubrany? - Zapytał, wskazując gestem na moją letnią stylizację.
- No tak. A dlaczego by nie? - Odparłem spokojnie, odpowiadając pytaniem na pytanie.
Mój towarzysz zmarszczył brwi, przyglądając mi się tak, jakby naprawdę zobaczył kogoś niespełna rozumu. Być może tak właśnie mnie postrzegał, choć wcale mnie to nie ruszało.
- Na dworze jest zimno, a ty wyglądasz, jakbyś wybierał się na plażę - Powiedział w końcu, a w jego głosie wybrzmiała mieszanka politowania i troski.
- Jestem ubrany normalnie - Wzruszyłem ramionami. - Moje ciało zawsze jest gorące, bez względu na temperaturę. Deszcz, śnieg… wszystko jedno. I tak jest mi jest ciepło.
Sięgnąłem po swoją torbę i zarzuciłem ją na ramię.
- Do zobaczenia - Rzuciłem, wychodząc z pokoju.

Korytarz był pusty i pogrążony w ciszy, którą przerywały tylko odległe odgłosy deszczu i kroki kilku innych śmiałków zmierzających na zajęcia. Pomimo paskudnej pogody ten dzień zaczął się całkiem nieźle. Żadnych bójek, żadnych złamanych kości, żadnych wyrzutów sumienia. Żaden nauczyciel mnie nie wyrzucił i nikt mnie do niczego nie zmusił. To był naprawdę dobry znak.
Czasami żałowałem, że życie bywa tak niesprawiedliwe ten, kto się broni, bywa karany równie surowo jak ten, kto atakuje. Ale dziś zamierzałem po prostu iść swoją drogą, bez walki, bez tłumaczenia się. Powoli ruszyłem korytarzem, czując jak deszcz stuka o szyby, a chłodne światło poranka rozlewa się po ścianach. Pomimo ponurej pogody, pomimo trudnych myśli, postanowiłem, że ten dzień będzie należeć do mnie.
Będzie dobrze i tego właśnie się trzymałem. 
Na przerwie również spotkałem Daisuke który wpatrywał się w burze panującą za oknem. 
- Czyżbyś lubił obserwować burzę? - Zagadałem, trochę nudząc się w czasie długiej przerwy, w czasie której nic nie jadłem, bo i nie miałem co. 
A więc chodziłem po korytarzach szkoły próbując się jakoś sobą zająć. 

<Paniczu? C:>

Etykiety

Archiwum