Nie za bardzo podobał mi się fakt, że musiałem uczyć się dalej uczyć się w Akademii. Po co mi to w ogóle było? Czy nie lepiej byłoby, gdybym to z Tkaczami, i tam się uczył? Przecież tutaj magowie w moim wieku nie dorastają mi do pięt. Niestety, te racjonalne argumenty nie docierały do mojej babki, która to uważała, że powinienem poprzebywać trochę z innymi istotami, nauczyć się nawiązywać relacje, bo to może mi się przydać. Tylko, do czego? Wszystko sobie załatwię sam. Nie mogłem się doczekać, aż w końcu będę głową rodziny, i wszystkie decyzje zależne będą tylko i wyłącznie ode mnie.
Machnąłem ręką na służbę, która to przyszła do mnie mi obwieścić, że moje rzeczy zostały przyniesione do przydzielonego mi pokoju. Pokoju, który to muszę z kimś dzielić. Ze względu na ograniczoną ilość miejsc nie mogli mi przydzielić pokoju pojedynczego, chociaż coś tak czułem, że był to tylko pic na wodę. Byłem pewien, że to przez moją babkę, ona chciała, bym się socjalizował i uczył innych ras. Tylko, po co mam się ich uczyć, skoro HEUSC potrafi przeskanować wszystkich i zebrać informacji o każdym? Nie rozumiem tej kobiety i nigdy nie zrozumiem. Ale jeszcze tylko trzy lata. To nie będzie trwało aż tak długo.
Zaszedłem więc do pokoju, który był mi przydzielony, i już od razu zauważyłem, że mój współlokator już się wprowadził. Zerknąłem tylko szybko na połowę pokoju jeszcze nieznanego mi chłopaka; wyglądało na to, że po prostu rzucił trobę i plecak na łóżko i gdzieś poszedł. Swoją drogą, co on takiego spakował, że wziął jedynie małą torbę i plecak? Obym tylko nie mieszkał przez kolejne miesiące z jakimś brudasem. Naprawdę nie mam wielu wymagań, jak już muszę z kimś mieszkać, to z kimś, kto potrafi utrzymać czystość, i swoją część, i siebie samego. I gdzie on niby spakował swoje kosmetyki, środki higieniczne? Byleby tylko nie śmierdział.
Korzystając z faktu, że mojego współlokatora jeszcze nie ma, przygotowałem się do kąpieli. Co prawda, nie było jakoś bardzo późno, ale wychodzić nigdzie już nie zamierzałem, a brudny na pościel nie zamierzałem się kłaść.
Odświeżony, pachnący i mokrymi, i to z jeszcze ociekującymi wodą włosami, wróciłem do części sypialnianej, i to akurat w momencie, w którym to środka wszedł jakiś chłopak. Nieco wyższy ode mnie, wysportowany, taki trochę zwyczajny na pierwszy rzut oka, chociaż twarz miał nawet w porządku; była symetryczna, z odpowiednimi proporcjami, co wbrew pozorom nie jest takie częste.
- Och... - wyrwało się mu, kiedy tylko mnie zauważył. Jako, że nie miałem rękawiczek, łatwo mogłem wyczuć emocje, które w nim siedziały. Muszę wypracować nawyk, by je zakładać nawet po kąpieli, po co mi wiedzieć, jakie on ma problemy i że targa nim smutek? - Hej. Nazywam się Haru Kato, wychodzi na to, że będziemy razem mieszkać – dodał, posyłając mi taki dziwny uśmiech, ewidentnie nie chciał, ale czuł, że tak wypada. Chyba już lepiej by było, gdyby się w ogóle nie uśmiechał.
- Na to wychodzi – powtórzyłem jego słowa bez jakiegokolwiek entuzjazmu, zakładając na swoje dłonie czarne rękawiczki. Jak ja w nich będę spał, nie mam pojęcia, ale będę musiał. W końcu, żebym zasnął, muszę być całkowicie odcięty od tych wszystkich czynników.
- Wypadałoby chyba, bym też poznał twoje imię – odpowiedział, trochę zbity z tropu.
- Jeżeli to jest aż tak ci potrzebne do szczęścia, to nazywam się Daisuke – rzuciłem od niechcenia, zajmując swoje łóżko. Nie wiem, po co mu te informacje, skoro najpewniej nie będziemy się odzywać i jedyne, co w życiu będziemy mieć wspólnego, to ten pokój, ale niechaj mu już będzie. Kiedyś w przyszłości będzie się mógł pochwalić tym, że dzielił ze mną pokój.
<Haru? c:>