Nie podobało mi się to, że wszyscy wiedzieli o przeszłości mojego współlokatora, podczas kiedy ja nie miałem zielonego pojęcia, o co chodzi. Takie rzeczy jak zawsze strasznie mnie irytowały. Skoro wszyscy wiedzą, to ja tym bardziej powinienem wiedzieć. A byłem bardziej niż pewien, że kiedy się go spytam, o co chodzi, pewnie odpowie mi jakąś wykrętną odpowiedzią. Miałem mimo wszystko nadzieję, że się tak nie stanie. Że doceni to, co do tej pory dla niego zrobiłem, i że chociaż w zamian powie mi, jakie to wydarzenie z jego życia sprawia, że wszyscy chcą go posądzić o najgorsze.
Na razie jednak miałem poważniejszy problem.
Resztki swojej energii musiałem poświęcić rozmowie, a później jeszcze na kąpiel. Nieważne, jak bardzo będę padnięty, koniecznie się muszę wykąpać. A później to mnie już nic nie będzie obchodziło.
– Ktoś w końcu raczy mnie oświecić, co się tak właściwie stało? Kto nie żyje? – zapytałem protekcjonalnie, mając gdzieś z tyłu głowy to, że nie wiem nic. Zginęła jakaś dziewczyna, na terenie akademika, i to wszystko, co wiem, o tej sprawie. Oby tylko Haru niczego nie pokręcił. Był pogubiony, poniekąd załamany, więc w takim stanie łatwo o błąd. Powinienem go jeszcze raz uspokoić, o ile byłby tym zainteresowany. Za pierwszym razem nie pytałem się go o zdanie, ale wydaje mi się, że dobrze postąpiłem. On się musiał uspokoić, a ja mogłem mu to umożliwić.
– Pomiędzy trzynastą a czternastą została zamordowana Sayuri Tanaka. Co w tym czasie robiłeś? – zapytał mężczyzna, patrząc na mnie z uwagą. Każda moja emocja będzie analizowana, podobnie jak jej brak. Muszę mieć to na uwadze, nie chcę zaszkodzić Haru jeszcze bardziej.
– Byłem tutaj, wraz z Haru. Zostaliśmy odesłani do pokoju z powodu wygrania bójki, której nie wywołaliśmy. Moja kuzynka jest współlokatorką tej dziewczyny. Czy ona... jest bezpieczna? – zapytałem, nie ukrywając zmartwienia. To zostanie dobrze odebrane, a i naprawdę się martwiłem o nią.
– Nie znamy jeszcze motywu mordercy. Dopilnujemy jednak, by każdy wychowanek miał zapewnioną ochronę. Jak długo tutaj byliście?
– Odkąd tylko zostaliśmy odesłani. Patrząc na zegarek, to jakieś cztery godziny.
Mimo, że mogłem opowiedzieć od razu całą historię, wolałem odpowiadać krótko, tylko i wyłącznie na jego pytania. Niech się sam dopytuje, taka jego praca, ale jak dla mnie i tak marnują tu czas.
Pytań było mnóstwo. Czy Haru był przez cały czas ze mną w pokoju. Czy może wspominał o Sayuri. Czy widziałem ich razem. Czy czuję się w jego towarzystwie bezpiecznie. Czy nad sobą panuje. To naprawdę było męczące, miałem serdecznie tego wszystkiego dosyć, więc kiedy ta litania się skończyła, dorzuciłem swoje trzy grosze.
– Zamiast tracić czas, powinniście szukać faktycznego mordercy – burknąłem, mrużąc gniewnie oczy.
– Jesteście dla siebie obcy, a jednak bardzo go bronisz – detektyw zmarszczył brwi, przyglądając mi się z uwagą.
– Mam silne poczucie sprawiedliwości, którego wam ewidentnie brakuje – mruknąłem, nie spuszczając z niego wzroku.
Detektyw nic na to nie odpowiedział i już po chwili do środka wrócił jego partner, wraz z moim współlokatorem. Jak tylko się oddalą, na pewno zaczną porównywać nasze zeznania.
– Na tę chwilę jesteście zawieszeni i nie możecie opuszczać pokoju. Niczego wam jeszcze nie zarzucamy, ale to może się szybko zmienić – powiedział drugi śledczy groźnie i po chwili oboje opuścili nasz pokój. W końcu.
– Powiedz, że to przesłuchanie poszło dobrze – odezwałem się pierwszy, przenosząc zmęczony wzrok na jego osobę.
<Piesku? c:>