Od Daisuke CD Haru

niedziela, 29 czerwca 2025

|
 Skoro śledczy już tu są, faktycznie będą z nim rozmawiali, a później ze mną, by ustalić, co to się wydarzyło. Wpierw chyba jednak zobaczą ciało, a przynajmniej tak to powinno wyglądać według procedur. Jeżeli tak, chwilę czasu jeszcze mamy. Muszę się ogarnąć, przekazać mu to, czego się dowiedziałem, i co znalazłem, i też jak powinien się zachować. Nie mam czasu na odpoczynek, czy na przeżywanie traumy. Musiałem się uspokoić, i to w tej chwili. Skrzyżowałem dłonie na swojej klatce piersiowej, powoli uspokajając zszargane nerwy i przerażony umysł. Za często z tego nie korzystałem, nie miałem po prostu powodu, zawsze byłem opanowany, a teraz? Nigdy nie lubiłem widoku krwi, a to, co tam zobaczyłem...? Prędko tego widoku nie zapomnę.
- Gdzie są? - zapytałem znacznie bardziej opanowanym głosem i wytarłem krew z nosa. Znów. Moje ciało dzisiaj pokonuje wszystkie swoje granice. I czułem doskonale, że w końcu nie wytrzyma. Kręcenie w głowie, krew z nosa, za chwilę omdlenia... ale jeszcze troszkę musi wytrzymać. Jeszcze trochę. 
- Na dole – odpowiedział, na co pokiwałem głową. 
- Czyli przy ciele. Udało mi się sprawdzić jej ostatnie wspomnienia. Sprawcą jest mężczyzna, młody, któremu ufała. Nie widziałem twarzy, ale rozpoznałbym jego energię, dlatego na ten moment nie powinienem nosić rękawiczek. Jeżeli miałbym zgadywać, możliwe, że to jeden z opiekunów, albo jej chłopak, z którym się potajemnie spotykała. Znalazłem też sygnet, męski, i aby nie został przeoczony ani zabrany, włożyłem go do jej ręki. Wiem, nie powinienem ruszać dowodów, ale miałem przeczucie, że sprawca jest blisko i trochę obawiałem się, że może spróbować pozbyć się dowodu. Kiedy śledczy przyjdą, powiedz, że czytałem książkę, a nie, że spałem, twoje alibi będzie silniejsze – odpowiedziałem, opierając głowę o ścianę. Wdech, i wydech... musiałem jakoś się ogarnąć. 
- W porządku... a ty naprawdę powinieneś odpocząć – zaczął, na co pokręciłem głową. 
- Będę mógł odpocząć dopiero, jak złożę zeznania i pogadam z Suzue. Nie wcześniej – wymamrotałem, utrzymując za wszelką cenę otwarte oczy. Powinienem coś zjeść. Albo może raczej pierw umyć zęby? Po tym wymiotowaniu... tak, umyć zęby, twarz, to mnie trochę rozbudzi. 
- Nie powinieneś przesadzać, wiesz? To nie jest zdrowe, ani mi nie pomoże – zaczął, ale ja go tam średnio słuchałem.
- Złe samopoczucie mogę zgonić na bójkę. Nie martw się o mnie, wiem, co robię. W nic cię nie wrobią – rzuciłem, idąc do łazienki. 
Tak jak sobie postanowiłem wcześniej, umyłem twarz, zęby, i to faktycznie mnie trochę rozbudziło. Przejrzałem się w lustrze, delikatnie krzywiąc się na swoje spojrzenie. Nie do końca przypominałem siebie, a bardziej chodzącego trupa. Przypomniało mi się najpierw ciało tej dziewczyny, a później mojej mamy, i poczułem kolejne mdłości. Kolejne noce będą dla mnie naprawdę ciężkie. A skoro będą ciężkie dla mnie, to i będą ciężkie dla Haru. Przeczesałem dłonią włosy, założyłem kaptur i wróciłem do Haru, który patrzył się na mnie... sam nie wiem, ze zmartwieniem? Nie przywykłem do tego. 
- Nie patrz się tak na mnie. Mam świadomość tego, jak wyglądam, a twój wzrok sprawia, że czuję się jeszcze gorzej – wymamrotałem, sięgając po batonika, którego miałem schowanego w szafce nocnej. 

<Piesku? c:>

Etykiety

Archiwum