Jak zwykle obudziłem się o godzinie idealnej dla mnie, tym razem jednak było tak trochę jakoś inaczej. Chłodniej. Niezadowolony podniosłem się do siadu, opatulając się mocniej kołdrą. Pogoda za oknem była paskudna, szaro, brzydko i mokro. Cudownie. Zerknąłem na mojego współlokatora, który spał z lekko otworzonymi ustami. To był nawet uroczy widok, tak przyznając przed sobą samym. Ten Haru był przyjemny, jak chodzi o aparycję, niby zwyczajny, ale jego oczy, o tak niezwykłym kolorze, przyciągając spojrzenia. A taki typ urody podobał mi się najbardziej; niezwykły, a zwykły. Bylem jednak pewien, że minie chwila i już sobie kogoś znajdzie. Jego aparycja i charakter mu to ułatwią, chociaż jeszcze jego osobowość jest dla mnie jeszcze małym znakiem zapytania. Stara się być miły, ale niektóre gesty wykonuje dlatego, że zostało to przyjęte jako norma przez społeczeństwo. Wolałbym, by się przy mnie do niczego nie zmuszał.
Podszedłem do swojej szafy zastanawiając się, co takiego dzisiaj założyć. Widząc ten deszcz miałem ochotę założyć zwykłe dresy i bluzę, ale jak ja się będę prezentować? To założę, jak wrócę, i nigdzie nie będę wychodził. Ale teraz? Jako, że nie mogłem się zdecydować, postanowiłem wpierw się ogarnąć, a później coś dobrać. Nie mogłem tracić zbyt wiele czasu, bo jeszcze nie zdążę na swoją kawę, a tego nie mogłem sobie odpuścić. Bez śniadania przeżyję, ale bez kawy? To nie było możliwe. Miałem nadzieję, że ekspres do kawy, który zamówiłem, niedługo przyjdzie. Czemu normalnie na wyposażeniu pokoi nie ma ekspresu? Jak ludzie mogą żyć bez tego wynalazku?
Wróciłem do pokoju po jakichś dwudziestu minutach, ubrany jedynie w spodnie. Haru też się przebudził; tępym wzrokiem wpatrując się w sufit. Wyczuwałem od niego rezygnację i niechęć. Poniekąd go rozumiałem, też nie miałem ochoty chodzić na większość zajęć. Niektóre są naprawdę ciekawe, ale tylko niektóre. O większości informacji, które tu przekazywali, to albo już dawno wiedziałem, albo mnie nie interesowały, albo nie dotyczyły. Nie miałem jednak wyjścia, musiałem chodzić, bo babka zaraz by wiedziała, że wagaruję.
- Dzień... dobry – wymamrotał, zerkając na mnie. Jego spojrzenie było dla mnie jakieś takie dziwne. Nie potrafiłem stwierdzić, co mu w głowie siedzi, a i jego emocje takie trochę zmieszane były.
- Dzisiaj wyglądasz lepiej – odpowiedziałem, otwierając szafę. Co by tu ubrać...? Może białą koszulę? I na to sweter, tak, by kołnierzyki wystawały. Zaraz zobaczę, jak to wyglądać będzie. Jeszcze trochę czasu do wyjścia mam. Chwyciłem więc za jedną z nich i narzuciłem na swoje ramiona, odwracając się przodem do lustra i tym samym do mojego współlokatora.
- Nie szalałeś jakoś bardzo w nocy – powiedział cicho, nagle odwracając wzrok. W tej chwili kompletnie nie rozumiałem jego emocji.
- Ale coś robiłem – odparłem, zapinając guziki koszuli.
- Trochę chodziłeś, nic wielkiego – odpowiedział, zerkając na mnie kątem oka tylko po to, by zaraz znów odwrócić wzrok. Aż tak źle wyglądam? Zaraz to naprawię. Teraz jednak bardziej zaniepokoiły mnie jego słowa, dwie noce pod rząd lunatykowałem? Może to kwestia nowego otoczenia? Albo czegoś mi brakuje? Tylko czego? O swoje potrzeby przecież dbam. Teraz najważniejsze, by dbać o zamykanie drzwi na klucz. Nie chciałbym w pewnym momencie obudzić się gdzieś na korytarzu, albo na dworze, albo w lesie. Tylko raz się obudziłem w środku lasu, i o jeden raz za dużo, nic przyjemnego.
- Jeżeli moje nocne chodzenie tak cię irytuje i nie pozwala ci spać, może da się jakoś to odkręcić – odpowiedziałem, wkładając koszulę w spodnie.
- Już masz mnie dosyć? - spytał rozbawiony, w końcu na mnie patrząc tak normalnie.
- Tak właściwie, to nie. Nie rozumiem, jak możesz żyć z tak małą ilością rzeczy, ale dbasz o higienę i nie śmierdzisz. Jak na współlokatora, to naprawdę dużo – powiedziałem zgodnie z prawdą. We wcześniejszych latach miałem problem właśnie z innymi lokatorami z powodu ich higieny, albo raczej ich braku. W jego przypadku, jest ta higiena minimalna, ale to i tak bardzo dużo.
<Piesku? c:>