Nie miałem pojęcia, jak ludzie potrafią żyć z dwoma kompletami ubrań, zapasem bielizny, płynem pod prysznic i dezodorantem, i ewentualnie maszynką do golenia, chociaż jej w jego zapasach nie widziałem. Przecież to zdecydowanie za mało. Pierwszy komplet ubrań nie zdąży mu wyschnąć, a już drugi trzeba będzie wrzucać do prania. Poza tym, gdzie on ma jakieś takie... hobby, zbijacze czasu? Nie ma żadnych zainteresowań? Trochę przyznać muszę, nie wyglądał na takiego, no ale pierwsze wrażenie bywa mylne. Albo go nie stać na jego zainteresowania. Na takiego tym bardziej wygląda. To może i trochę smutne, ale ja mu zarabiać nie broniłem.
Korciło mnie, by go przeskanować, i pewnie gdyby babka nie zablokowała mi tej opcji, już dawno wszystko bym o nim wiedział. A tak, skąd ja mam wiedzieć, kim on jest? Czy jestem tu z nim bezpieczny? Jest wielu psychopatów, doskonale się ukrywających, i on może być jednym z nim. Kiedy wszystko o wszystkich wiedziałem, czułem się zdecydowanie bardziej pewien.
W pewnym momencie usłyszałem jego oddech, trochę taki nierówny, jakby coś go w tym śnie męczyło. Ciekawe, czy męczyły go koszmary. Nie zdziwiłbym się, mimo odległości i krótkiego czasu czułem, jakie emocje w nim siedzą, i tam za wiele pozytywów nie czułem. Ewidentnie męczyła go jakaś tragedia.
Tragedia, która mnie w ogóle nie powinna interesować.
Skupiłem się na książce, od czasu do czasu zerkając na zegar. Biorąc pod uwagę, o jakiej godzinie musiałem wstać, muszę iść spać odpowiednio wcześnie. I także powinienem zamknąć drzwi. Oj, zdecydowanie powinienem to zrobić. To też będzie pierwszy raz, kiedy będę spędzał noc z kimś w pokoju. Czy wtedy przez sen będę się zachowywał inaczej? Ciężko było mi stwierdzić. Jak teraz zacząłem nad tym się zastanawiać, to miałem nadzieję, że nic głupiego nie zrobię. Nigdy nic mi się coś takiego nie wydarzyło, ale nie spałem w takich warunkach... poczułem jeszcze większą niepewność, niż chwilę temu.
Zamknąłem książkę, odłożyłem ją na szafkę obok i podniosłem się z łóżka, by podejść do drzwi. Wystarczyło, że przekręciłem klucz w drzwiach, a ten dźwięk rozbudził mojego współlokatora. Czuły słuch... tragicznie nas dobrali. Ciekawe, który z nas prędzej będzie miał dosyć tego drugiego. - Każdy dźwięk tak szybko cię budzi? - zapytałem, unosząc jedną brew.
- Jestem po prostu bardzo czujny – bąknął zaspany, przeczesując ręką włosy, powodując tym samym na swojej głowie straszny bałagan.
- Cudownie – mruknąłem, średnio zadowolony z tego faktu. Wystarcza mi, że jacyś obcy mają do mnie problem, że moja rodzina przyczyniła się do rewolucji w naszym świecie, a jeszcze jego będę w nocy budzić i wysłuchiwać jego żali.
- Przez sen mówisz, że to cię tak martwi? - spytał, chyba próbując trochę zażartować. Słaby żart, biorąc pod uwagę, jaki mam problem.
- O tym nic mi nie wiadomo. Zdarza mi się jednak przez sen chodzić, wykonywać codzienne czynności i tym samym hałasować. Ktoś, kto nas nas tu przydzielił, świetnie trafił – wyjaśniłem, kładąc się na łóżku i przykrywając się kołdrą. Pomimo ciepłej pory na dworze, jak zawsze było mi chłodno. Przynajmniej w dłonie będzie mi w miarę ciepło dzięki tym rękawiczkom, jak już się do nich przyzwyczaję.
<Piesku? c:>